piątek, 15 kwietnia 2016

Japonia 2016 - Tokyo. Dzień 1.

Stało się moi drodzy. Opuściłam wczoraj Nasz piękny kraj aby udać się na jakiś czas do Japonii. Prawie totalny spontan ale skoro już tu jestem, i nawet mam sprzęt w postaci komputera, przesunięcie czasowe też swoje robi, więc postanowiłam, że tym razem w miarę możliwości będę Wam umilać czas (lub denerwować) swoimi dziennymi poczynaniami w kraju kwitnącej wiśni :)

Każda podróż zaczyna się od lotu w danym kierunku. Teoretycznie, od stycznia tego roku istnieje możliwość podróżowania już bezpośrednio z Warszawy do Tokio. Ale ten kto ma kalkulator albo potrafi liczyć, zorientuje się, że cena takiego biletu wcale taka rewelacyjna nie jest. Ja skorzystałam z z dwóch połączeń: Warszawa - Frankfurt i Frankfurt - Tokyo (Haneda). Pierwszy lot obsługiwał Nasz polski przewoźnik, czyli LOT. Oprócz batonika na pokładzie i jednej szklaneczki wody, podróżujący nie dostali nic innego. Całe szczęście, że lot trwał tylko ok. 2 godzin. Z drugim lotem było już znacznie lepiej, bo obsługiwała go ANA :) Przyznam się, że była strasznie ciekawa standardu, bo jeszcze nigdy nie leciałam tymi liniami. Miejsca było dużo, samolot wielki i czysty, a obsługa na mega wysokim poziomie. Jedzenie też smaczne, chociaż dla wegetarian podanie grzybków nie jest najlepszym pomysłem - gdyż jak wiadomo są one dość ciężkostrawne. Ale wieczorne podjadanie arare, owoców, nieograniczonej ilości picia wszelakiego z całą pewnością umiliło te 10 godzin na pokładzie. Ciekawie wygląda cała flota powietrzna ANY - zwróćcie szczególna uwagę.

Tokyo 2016

Tokyo 2016

Tokyo 2016

Tokyo 2016

Wylądowałam o 6:15 na Hanedzie, i wystarczyło tyko 30 minut aby przejść wszystkie procedury odprawy celnej i paszportowej. Wiadomo - w Japonii czas jest najważniejszy. Potem już standardowa podróż dwoma pociągami wraz z przesiadką na stacji Shinagawa, i wylądowałam na Shinjuku gdzieś w okolicach godziny 8:30 rano. 

Z racji tego, że z hotelami był mały problem tzn. odwołali nam wcześniejszą rezerwację na dzień przed przylotem do Tokyo, musiałam znaleźć na gwałt inne lokum. Pech chciał, że sumarycznie zakwaterowałam się w Washington Hotel. Kilka lat temu, pisałam, że nigdy więcej moja noga nie przekroczy progu tego przybytku. No bo niby jak pomieścić dwie dorosłe osoby w pokoju o metrażu 11 m2, z bagażami na 3 tygodnie? Well... oto jestem tu ponownie, z tym wyjątkiem, że pokój ma 18 m2.... i wcale taki straszny nie jest :) Check-in był dopiero od 14:00, więc czym prędzej trzeba było się zebrać i zabić jakoś ten czas.

Najpierw lekkie rozprostowanie nóżek w Shinjuku Central Park - nic się praktycznie tutaj nie zmieniło, z wyjątkiem tego, że przy głównej fontannie zrobili mega palarnię - osobiście mnie to ciszy :) Potem spacerek w stronę budynku Metropolitanu. To chyba pierwszy raz, jak na piętro obserwacyjne wjechałam w pierwszej grupie zwiedzających. Czynne jest od 9:30. Pogoda dzisiejszego dnia była naprawdę ładna, no może z wyjątkiem szalejącego wiatru ale tragedii nie było. Przejrzyste powietrze sprawiło, że z piętra obserwacyjnego Urzędu był dokonały widok na górę Fuji.

Tokyo 2016

Tokyo 2016

Tokyo 2016

Tokyo 2016

Następnie mały spacerek na JR Shinjuku w celu uruchomienia JRP, bo bilety i miejscówki są mi potrzebne na jutro. Okazało się, że nowy punkt znajduje się w niedawno oddanym kompleksie vis a via South Exit. Dzisiaj był jakiś grand opening części z knajpami w kompleksie handlowym NewoMan - postaram się może jutro zrobić jakieś zdjęcia :)

Dalej było już z górki, bo kroki zostały obrane na Shinjuku Gyoen :) Ten park zawsze wzbudza we mnie niesamowite odczucia. Z jednej strony mamy dynamiczną dzielnicę, a tuż obok prawdziwą oazę spokoju. Oczywiście śliwy i malwy, oraz inne kwiatki kwitły więc i Japończyków w porze lunchu było sporo. 

Tokyo 2016

Tokyo 2016

Tokyo 2016

Tokyo 2016

Tokyo 2016

Po tym całym zamieszaniu wpadło się na chwilę na małe szamanko. Okazało się niestety, że moja knajp z sushi już nie istnieje - przekształciła się w coś, gdzie serwuje się małże... No cóż, knajp tutaj dostatek - jak nie ta, to następna. 

Tokyo 2016

Na zegarze wybiła godzina 14:00, więc można było się zameldować w hotelu i wreszcie "walnąć się" do łóżka na parę godzin. O 19:00 nie mogłam więcej usiedzieć w pokoju hotelowym, więc nastąpiła część zwana "wieczornym spacerem po okolicy". Skończyło się o 22:00... Teraz sobie siedzę i ogarniam rzeczywistość. Wykąpana, napojona pomarańczową colą i winogronowym piwem od Suntory przeglądam pliki co by post był ciekawy :)

Tokyo 2016

Tokyo 2016

Tokyo 2016

Zdjęcia z dnia pierwszego u mnie na Flickr. 

3 komentarze:

  1. Co do cen LOT, to zależy, kiedy się kupi, my lecieliśmy za 1300 zł za osobę w dwie strony :) a co do pokoi to mieliśmy też i taki 5m2, ale nie był to problem, jeśli wraca się do niego tylko pospać parę godzin. Będę śledzić relację, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Post bardzo ciekawy :) Czytalam bez wytchnienia :D NArazie moge tylko pomarzyc o jakimkolwiek wyjezdzie, nie mowiac juz o spontanie...corcia za mala, a do tego ma problem z poruszaniem sie pojazdami (wymioty). Ale jak troche podrosnie, to sie jej cos poda i odbijemy sobie wyjazdy :D

    Kłapouszek widze zwiedza razem z wami - szczesciarz :D

    Przelecial by sie czlowiek Millennium Falconem XD hahahaha no i napił winogronowego piwka od Suntory :D

    Ide czytac drugi wpis :D

    OdpowiedzUsuń