niedziela, 28 lutego 2010

25 urodziny.

Zaczęło się niewinnie od kilku telefonów znajomych a skończyło na opróżnieniu 3 butelek alkoholu o 1 w nocy. 25 urodziny minęły bardzo spokojnie - nie organizowałam szalonej imprezy, wręcz przeciwnie, kto chciał ten wpadł. Była Marta z butelką różowego Carlo i Charli z trunkiem De Casta Rosado z Barcelony, ja osobiście dysponowałam Sheridanem. Był mały torcik, zagryzka, muzyka i niesamowite emocje podczas oglądania biegu na 30 km Justyny (mamy złoto!). Jak zwykle oryginalnie zostały poruszone ciekawe tematy rozmów od sytuacji w Iraku i Iranie poprzez Koran a skończywszy na religii Wicca. Jako, że Marta i (już) ja mamy po 25 lat a Charlie dopiero za niespełna tydzień, następna impreza urodzinowa będzie wiadomo przez kogo organizowana.

Prezenty oczywiście zgarnęłam a do naj ciekawszych zaliczają się między innymi:
- zestaw do zielonej herbaty (czajniczek plus czarki),
- 25 letni Chivas Regal z limitowanej numerowanej edycji.

Mam oczekiwać na jeszcze jeden prezent, bynajmniej tata tak powiedział. Podobna Poczta Polska nawaliła co jest bardzo prawdopodobne :)

Dzisiaj spotkanie z Martą, Pawłem i... Pawłem W.

piątek, 26 lutego 2010

Japońskie telefony w Polsce.


Większość ludzi których znam i którzy mieli okazję być w Japonii jest zafascynowana komórkami. Sklepy aż są przeładowane najróżniejszymi modelami telefonów. Nic w tym dziwnego gdyż operatorzy tacy jak SoftBank czy DoCoMo oferują w swoich pakietach istne cuda. Aparat fotograficzny 12 megapikseli, oglądanie TV live, filmy w wysokiej rozdzielczości, pojemność np. 30 GB, telefon który można rozłożyć na pół czy jeszcze inne piekielne funkcje. Każdy sklep czy to na Shinjuku czy Akihabarze oferuje szeroką gamę asortymentu. Model telefonu określa status człowieka i nie ma się czemu dziwić. Ceny zaczynają się od 100000 yenów a kończą na bardzo wysokim pułapie. Tyczy się to głównie kupującego, który nie ma jeszcze podpisanej umowy z operatorem i chce po prostu wymienić aparat na nowszy model. Jeżeli jednak ma się już taką umowę, ceny zazwyczaj zaczynają się od 60000 yenów w górę.
Niestety tutaj pojawia się problem. O ile każdy Japończyk bez problemu po okazaniu zaświadczenia o zarobkach może podpisać umowę i stać się szczęśliwym posiadaczem wypasionego telefonu komórkowego to obcokrajowiec już takiej możliwości nie ma. Pół biedy, jeżeli pracuje on w Japonii i ma tam mieszkanie (obojętnie czy własne czy wynajęte). Praca obcokrajowca wiąże się z posiadaniem "patrona" - jest to bardzo istotne szczególnie jeśli chodzi o chęć posiadania telefonu komórkowego. Taki "patron" podpisuje się na umowie, gwarantując i poświadczając osobiście za obcokrajowca.
Niestety turyści nie mają, żadnej możliwości zdobycia telefonu dedykowanego na japoński rynek. Prawie żadnej.
Istniej eBay i Rakuten no i oczywiście nielegalny rynek w samej Japonii.
Przetarłam oczy ze zdumienia kiedy przeglądając Allegro natrafiłam na użytkownika, który zajmuje się sprzedażą japońskich telefonów komórkowych z kartą kompatybilną z naszymi europejskimi. Tak, tak - nie wspomniałam, że japońskie karty SIM różnią się od naszych (ot, taka ciekawostka). Ma naprawdę kilka fajnych modeli, niestety, ten który przypadł mi najbardziej do gustu kosztuje prawie 2700 zł.
No nic, muszę się zadowolić swoją Nokią N97 i iPhonem... no i Google G1 ;)