poniedziałek, 30 lipca 2012

Magazyn Monthly LaLa Jun. 6/2012 - czerwiec 2012.


Całkiem niedawno przyszła do mnie ogromna paczka z najróżniejszymi magazynami i książkami. Nie tylko po japońsku ale również wydania anglojęzyczne - choć te ostatnie dotyczą głównie kuchni japońskiej (wszystko za sprawą bento ale o tym trochę później).

Przyznam się szczerze, że wielką fanką magazynowych cegiełek nie jestem i LaLę zamówiłam głównie przez dodany do pisma bonus w postaci spinaczy w kształcie Nyanko. Pismo ukazuje się nakładem wydawnictwa Hakusensha a na jego łamach oprócz oczywiście serii Natsume przeczytamy m.in. Vampire Knight. Ja wiem ale nie mogłam się oprzeć pokusie zakupu. 

Monthly LaLa Jun. 6/2012.

W sumie pismo to nie jest jakieś strasznie drogie, kosztuje zaledwie 440 yenów (akurat ten numer, bo bywają także droższe). Za to jest bardzo grube - 510 stron! Ten kto miał do czynienia z takimi wydaniami, wie doskonale, że każdy rozdział mangi wydawany jest na innym kolorze papieru co bardzo ułatwia odnalezienie danego tytułu. Poza tym na tak niską cenę niewątpliwie wpływ ma właśnie papier na którym jest wydawany magazyn. Nie spodziewać się fajerwerków; nie spokojnie - nie chodzi o to, że jest to wydawnictwo toaletowe ale papier nie jest najlepszej jakości. W Japonii jak większość z Was wie, nie licząc  mieszkańców którzy mają spore domki gdzieś poza miastami, Japończycy borykają się głównie z brakiem miejsca w mieszkaniach (szczególnie ci, którzy mieszkają w dużych miastach typu centrum Tokyo, Osaka, etc.). Dlatego nawet jak ktoś tam kupuje takie miesięczniki to po pewnym czasie lądują one (ładnie związane) w śmieciach. Nie raz widziałam takie pakunki przed domami, przygotowane do wywozu i aż szkoda mi było je tak zostawić. 

Monthly LaLa Jun. 6/2012.

Monthly LaLa Jun. 6/2012.

Monthly LaLa Jun. 6/2012.

Monthly LaLa Jun. 6/2012.

Najbardziej w tym magazynach lubię oglądać strony z nagrodami, jakie wydawnictwo funduje dla swoich stałych czytelników bądź w ramach wygranej w jakimś konkursie. Rynek tam niewątpliwie zmusza wydawcę do głowienia się jak zachęcić ludzi do kupowania jego produktów. A jak wiadomo, manga w Japonii jest bardzo popularna więc teoretycznie nie powinno być z tym kłopotu. Niestety jest - bo takich wydawnictw jak LaLa jest na pęczki. Generalnie ten miesięcznik jest kierowany do nastolatek (np. uczennic liceów) choć z drugiej strony to nie jest jakaś sztywna reguła. 

Monthly LaLa Jun. 6/2012.

Monthly LaLa Jun. 6/2012.

Monthly LaLa Jun. 6/2012.

Monthly LaLa Jun. 6/2012.

Z bonusu jestem bardzo zadowolona - mała rzecz a cieszy; pudełeczko w kształcie Nyanko i do tego 5 spinaczy (3 duże i 2 mniejsze zielone). 

Monthly LaLa Jun. 6/2012.

Monthly LaLa Jun. 6/2012.

Monthly LaLa Jun. 6/2012.

Monthly LaLa Jun. 6/2012.

Monthly LaLa Jun. 6/2012.

A tak z zupełnie innej beczki (choć też w temacie Nyanko) - czy ja Wam pokazywałam moją nową-starą obudowę do telefonu :D Tak. Wiem. Mam bzika ^^

Nyanko sensei iPhone4 case.

środa, 18 lipca 2012

Co ma wspólnego Muzeum Miecza Japońskiego i Evangelion?

No właśnie jak się okazuje ma i to całkiem sporo. Otóż w Bizen Osafune Sword Museum zaledwie kilka dni temu otwarto dość ciekawą z punktu widzenia fanów anime i mangi "Neon Genesis Evangelion" wystawę miecza. A jaki jest elementem wspólnym, ktoś słusznie może zapytać. Już wyjaśniam :) Fanom NGE bardzo dobrze powinien być znany przedmiot, który nosi nazwę "Lance of Longinus", czyli tzw. włócznia przeznaczenia. Muzeum miecza wpadło jakiś czas temu na pomysł aby ją wykonać. W tym celu zwrócono się o pomoc w jej wykonaniu do jednego z najlepszych mistrzów kucia miecza japońskiego. Oczywiście podjął się on tego zadania i w przeciągu pół roku wykonał włócznię, używając przy tym różnych stopów metali. Włócznia nie jest lekka gdyż waży niespełna 23 kg, no i nie jest krótka - jej długość to 3,32 metra. Sama wystawa jest czynna od 14 lipca do 17 września tego roku.

Dzięki uprzejmości osoby zaprzyjaźnionej z moim tatą, uzyskałam dostęp do zdjęć (można rzec, że z pierwszej ręki). Zazwyczaj o to nie proszę ale tym razem sytuacja jest wyjątkowa, więc zastrzegam prawo kopiowana zdjęć. Jeśli ktoś by chciał je wykorzystać, musi uzyskać moją zgodę.

Bizen Osafune Sword Museum. Lance of Longinus.

Bizen Osafune Sword Museum. Lance of Longinus.

Bizen Osafune Sword Museum. Lance of Longinus.

Bizen Osafune Sword Museum. Lance of Longinus.

Bizen Osafune Sword Museum. Lance of Longinus.

Bizen Osafune Sword Museum. Lance of Longinus.


Photos all rights reserved. Do not share without my permission.

wtorek, 10 lipca 2012

Nendoroid Complete File. Nendoroid Saber No. 225 by Good Smile Company.

Miałam co prawda dodać w weekend kolejny dzień sprawozdania z wyjazdu z Japonii ale ze względu na szaloną imprezę w domu dopiero (jakoś) doszłam do siebie. Na pierwszy rzut pójdzie przyniesiona wczorajszego dnia zawartość paczki przez listonosza a mianowicie katalog z Nendoroidamia wydanymi przez Good Smile Company na przestrzeni lat. Dodatkowo do tego wydania został dołączony Nendoroid Saber z misiem (na chwilę obecną nie wyjmę go jeszcze z pudełka, gdyż nie mam gdzie jej postawić).

Dane techniczne:
Nazwa: Nendoroid Complete File
Wydawca: Hobby Japan
Rok wydania: 22.06.2012
Ilość stron: 128 stron, format A4
Cena: 4,762 yen + 5% VAT
ISBN: 987-4-798602-94-3

Sama książka jest w miękkiej oprawie, wydana na (moim zdaniem) dość dobrym papierze, w pełni kolorowa. Została podzielona na 5 działów: Vocaloid, Animation, Character, Game, Others oraz wstęp zatytułowany Index. W środku przede wszystkim informacje o wydanych Nendoroidach od 2006 do 2012 roku wraz z ich specyfikacją. Jest też trochę artykułów m.in. Mikatan, zespołu projektantów i szefa firmy nazywanego przez Dannego Choo - Aki-boss :) Szkoda tylko, że pozycja jest generalnie po japońsku ale nie ma się co dziwić bo na ten rynek głównie jest przeznaczona. Chociaż mogli moim zdaniem pomyśleć i zrobić coś na wzór Koto, jak wydano Otacool (czyli dwujęzyczne wydanie). A tak przy okazji nie wiem czy wiecie ale Good Smile Company zmieniło na dniach swoją dotychczasową siedzibę na budynek Tokyo Sky Tree - tylko pozazdrościć!

O Nendoroidzie Saber się nie wypowiem, bo go jeszcze nie wypakowałam i nie zanosi się na to. Nie mam miejsca. W skład tego opakowania wchodzą standardowo 3 buzie, 2 miecze (normalny i boken), miś, miska ryżu i pałeczki oraz 2 wymienne spódniczki (jedna do pozycji siedzącej oraz druga do normalnej stojącej, która dodatkowo się rozszerza). Generalnie fajne to się prezentuje.

Reszta zdjęć wiadomo gdzie (Flickr).

Nendoroid Complete File. Nendoroid Saber No. 225 by Good Smile Company.

Nendoroid Complete File. Nendoroid Saber No. 225 by Good Smile Company.

Nendoroid Complete File. Nendoroid Saber No. 225 by Good Smile Company.

Nendoroid Complete File. Nendoroid Saber No. 225 by Good Smile Company.

Nendoroid Complete File. Nendoroid Saber No. 225 by Good Smile Company.

Nendoroid Complete File. Nendoroid Saber No. 225 by Good Smile Company.

Nendoroid Complete File. Nendoroid Saber No. 225 by Good Smile Company.

Nendoroid Complete File. Nendoroid Saber No. 225 by Good Smile Company.

Nendoroid Complete File. Nendoroid Saber No. 225 by Good Smile Company.

Nendoroid Complete File. Nendoroid Saber No. 225 by Good Smile Company.

Nendoroid Complete File. Nendoroid Saber No. 225 by Good Smile Company.

Nendoroid Complete File. Nendoroid Saber No. 225 by Good Smile Company.

Nendoroid Complete File. Nendoroid Saber No. 225 by Good Smile Company.

Nendoroid Complete File. Nendoroid Saber No. 225 by Good Smile Company.

Nendoroid Complete File. Nendoroid Saber No. 225 by Good Smile Company.

Nendoroid Complete File. Nendoroid Saber No. 225 by Good Smile Company.



środa, 4 lipca 2012

Sekaiichi Hatsukoi Vol. 4 DVD Limited edition.

Kolejny post z cyklu nadganiania zdobyczy "inszych", czyli DVD. Mimo, że emisja Sekaiichi już dawno się skończyła i została już wydana druga seria zarówno na DVD jak i BR, to jakoś ciężko mi się zebrać aby zrobić zdjęcia i je powrzucać. No dobrze, zgubiłam gdzieś (albo zapodziałam) kabel do ładowarki do aparatu i jadę na ostatkach mocy baterii. W moim domu generalnie nic nie ginie tylko uporczywie zmienia miejsce położenia, także pewnie za chwilę się znajdzie.

Wracając do DVD Vol. 4. Składa się oczywiście z płyty głównej z 2 epizodami anime oraz 1 CD bonusu (jeszcze go nie przesłuchałam). Dodatkowo mini manga o poczynaniach Naszych bohaterów. Folder z prezentacją scen z odcinków oraz dodana do opakowania informacja o pojawienia się ogromnego, bo 50 cm Twinkle, czyli maskotki która pojawia się praktycznie wszędzie (coś podobnego, na wzór Kumy z Junjou Romantica). Zazdroszczę troszkę osobom, którym udało się go zdobyć. No cóż, może podczas wyjazdu do Japan w jakimś sklepie go dorwę, choć są małe szanse, gdyż był on nagrodą możliwą do uzyskania w drodze losowania. We will see ;)

Sekaiichi Hatsukoi Vol. 4 DVD Limited edition.

Sekaiichi Hatsukoi Vol. 4 DVD Limited edition.

Sekaiichi Hatsukoi Vol. 4 DVD Limited edition.

Sekaiichi Hatsukoi Vol. 4 DVD Limited edition.

Sekaiichi Hatsukoi Vol. 4 DVD Limited edition.

Sekaiichi Hatsukoi Vol. 4 DVD Limited edition.

Sekaiichi Hatsukoi Vol. 4 DVD Limited edition.

Sekaiichi Hatsukoi Vol. 4 DVD Limited edition.

poniedziałek, 2 lipca 2012

After Japan trip 2011 - day 4. Tokyo - Yasukuni, Kodemmacho, Akihabara, Dai Token.

Czwarty dzień pobytu w Japonii rozpoczął się bardzo wcześnie. Jak zawsze plan był bardzo ambitny ale wyszło jak przeważnie wychodzi, czyli nie da się zaplanować wszystkiego. I może to i dobrze. Jasne, założenia typu co by się chciało zobaczyć warto sobie wcześniej przygotować ale należy wziąć pod uwagę, że zawsze może wyskoczyć coś niespodziewanego, bo np. pójdzie się w nie tą stronę co trzeba i trafi się na fantastyczne miejsce.

W każdym bądź razie, po opędzlowaniu śniadania, które zostało zakupione poprzedniego dnia i leżało sobie spokojnie w lodówce wyruszyliśmy w nie tak dalece oddalone od Naszego hotelu miejsce. A przyznać znowu należy, że ta pozycja była na liście już kilka lat wstecz i jakoś (naprawdę, nie wiem czyja to wina) nie została jeszcze odwiedzona. Ale podobnie jak z Ebisu Garden tym razem musiała zostać. Kaplica (lub jak kto woli świątynia) Yasukuni. I tu pojawia się problem. Każdy kto interesuje się choć trochę historią Japonii na bank słyszał o tym miejscu. Jako, że jest to temat bardzo trudny (szczególnie pośród samych Japończyków) posłużę się w celu wyjaśnienia "o co chodzi" literaturą:

1. "W Shintoistycznej Yasukuni Jinja, Świątyni Pokoju dla Narodu, otwartej w 1879 roku, spoczywa 2,5 miliona Japończyków, żołnierzy i cywilów, poległych w wojnach od epoki restauracji Meiji. Odwiedziny tutaj to poważana, a zarazem kłopotliwa lekcja historii. Do końca II wojny światowej shinto było religią państwową, dlatego prochy wszystkich poległych w wojnie złożono w tej świątyni, często wbrew woli rodzin. Pochowano tu też, co niezmiernie niepokoi niektórych sąsiadów Japonii, odpowiedzialne za wybuch wojny i za okupację Chin i Korei, wśród nich premiera z czasów wojny Tojo Hideki i ośmiu innych zbrodniarzy wojennych. Wizyty składane tutaj przez ministrów, nawet prywatne, zawsze są powodem kontrowersji". - Japonia, Przewodnik Wiedzy i życia, wydawnictwo Dorling Kindersley Book, wydanie polskie z 2006 r., s. 68.

2. "Wychodząc z Kitanomaru-koen bramą prowadzącą do Tayau-mon, wystarczy przejść na drugą stronę ulicy i skręcić w lewo, by dotrzeć do Yasukuni-jinja (Świątynia na rzecz pokoju w Cesarstwie, Shrine for Establishing Peace in the Empire). Wzniesiona ku czci 2,4 mln Japończyków poległych w walkach od 1853 r., jest niewątpliwie najbardziej kontrowersyjnym miejscem kultu w kraju. Choć oficjalnie konstytucja Japonii zakłada rozdzielenie religii od polityki, a militaryzm został dawno zarzucony, praktyka wygląda inaczej - w 1979 r. w świątyni uczczono zbrodniarzy wojennych, a 15 sierpnia, w rocznicę klęski Japonii w II wojnie światowej, przyjeżdżają tutaj politycy, co budzi oburzenie w krajach najbardziej poszkodowanych w wyniku japońskiej napaści. O charakterze tego miejsca przypominają pojawiające się często czarne furgonetki z głośnikami, z których płynie prawicowa propaganda". - Japonia, przewodnik Pascala, wydanie I, 2004 r., s. 128.

After Japan trip 2011 - day 4. Tokyo - Yasukuni.

After Japan trip 2011 - day 4. Tokyo - Yasukuni.

After Japan trip 2011 - day 4. Tokyo - Yasukuni.

I to faktycznie prawda, to co napisano w przewodniach. Mniej więcej na tydzień przed obchodami, włączcie sobie np. KeyHole TV i zobaczcie jaki jest główny temat w japońskiej telewizji; już wtedy zaczyna się robić nieciekawie. Jest kilka teorii bezpieczeństwa odwiedzania tego miejsca przez obcokrajowców. Może słowo "teoria" to za dużo powiedziane i lepiej byłoby użyć słowa "doświadczenie innych". Z czego to wynika, przede wszystkim z tego, że duża większość Japończyków jak widzi białego człowieka to ma przeświadczenie, że to Amerykanie. Nie wiem skąd u nich się to wzięło ale próby wytłumaczenia już wielokrotnego, że my to w Polski, kończyły się na tym "A to Wy z Rosji"... (dlatego od kilku lat biorę przewodniki po warszawie w języku japońskim). Wracając jednak to "teorii", jedna mówi aby lepiej się tam nie pokazywać, bo nie wiadomo jak to się może skończyć a oszołomów pośród Japończyków nie brakuje. Druga, że i owszem odwiedzać można ale lepiej nie zwracać na siebie uwagi i nie pstrykać za dużo zdjęć. Ja ujęłabym to tak: jak samemu się nie pójdzie to się nie będzie wiedziało. Osobiście nie odniosłam jakiegoś wrażenia co bym była tam nieproszonym gościem, szczególnie w Muzeum Yasukuni które również zwiedziłam. Fakt, w ekspresowym tempie ale to była wina napiętego planu. Co prawda dało się odczuć wzmożone zainteresowanie ze strony służb porządkowych ale poza tym wszystko ok. Nikt się nie rzucał, nie przeklinał, słonko świeciło i automaty działały. Fakt, panuje tam straszna cisza nie licząc targu ze starociami, którym akurat rozlokował się na terenie przed świątynią (no mieli kilka fajnych rzeczy).


After Japan trip 2011 - day 4. Tokyo - Yasukuni.

After Japan trip 2011 - day 4. Tokyo - Yasukuni.

W drodze powrotnej zauważyłam coś bardzo ciekawego - uczelnię marzenie. Niestety mimo ekspresowego tempa, nie udało się zawitać do oddalonego o jakieś 2 stacje metra od Yasukuni ogrodu Shinjuku-Gyoen (a zwiedzać go jak "kot z wywieszonym pęcherzem" nie miało najmniejszego sensu). Jednak został już wpisany w plan na ten rok, także jestem pełna nadziei, że się uda. Skierowaliśmy więc kroki do stacji metra Kodemmacho (lina Hibiya). A teraz dygresja pączkująca - w okolicy tej stacji metra znajduje się hotel w którym zatrzymaliśmy się podczas pierwszej wyprawy do Japonii oraz sklep z damskimi torebkami, które moja ukochana mama namiętnie zbiera (to jest jej ulubiony punkt sprzedaży galanterii także zawsze próbujemy coś jej przywieźć). Niestety od 2-3 lat jest to niewykonalne. Sklep co prawda nadal istnieje ale mamy jakiegoś ogromnego pecha i albo jest zamknięty albo jest zamknięty z powodu Nam nieznanego). I tak samo było tym razem. Dodatkowo okazało się, że hotel został zburzony i pozostała po nim jednak wieka wyrwa w ziemi (pewnie był już za mały i budują coś większego; gdyż jak stanęliśmy na środku ulicy to okazało się, że jest świetny widok na Tokyo Sky). W każdym bądź razie zahaczyliśmy o małe co nieco, myśląc że sklep ma przerwę. Niestety, gdy wróciliśmy po godzinie nadal był zamknięty. W tym roku pewnie znów tam pojedziemy.


After Japan trip 2011 - day 4. Tokyo - Yasukuni.

After Japan trip 2011 - day 4. Tokyo - Kodemmacho.

After Japan trip 2011 - day 4. Tokyo - Kodemmacho.

After Japan trip 2011 - day 4. Tokyo - Kodemmacho.

Kolejny punkt programu (bardzo istotny szczególnie dla mnie) to Akihabara. Co ja mogę napisać: szkoda, że tak krótko i dlaczego miałam tak mało pieniędzy. Mekka, świątynia, istna arkadia! Niestety sklepy mają jedną politykę "no photo" ale coś tam mi się udało popstrykać. Po 2 godzinach, nie przeszłam nawet 1/20 sklepów. Wydaje mi się, że nawet cały dzień to by było za mało. Wydałam sporo ale warto było. Wróciłam z ogromnymi torbami zakupów a w nich figurki, duperelki, jeszcze więcej rzeczy ze sklepu Volksa, jakieś DVD, artbooki, mangi, zakładki, foldery, ect. Sporo tego wyszło :) Byłam tak szczęśliwa, że druga połowa wycieczki namówiła mnie na odwiedzenie (raz jeszcze a to był już ostatni dzień) targów Dai Token. 


After Japan trip 2011 - day 4. Tokyo - Akihabara.

After Japan trip 2011 - day 4. Tokyo - Akihabara.

After Japan trip 2011 - day 4. Tokyo - Akihabara.

After Japan trip 2011 - day 4. Tokyo - Akihabara.

After Japan trip 2011 - day 4. Tokyo - Akihabara.

After Japan trip 2011 - day 4. Tokyo - Akihabara.

After Japan trip 2011 - day 4. Tokyo - Akihabara.

After Japan trip 2011 - day 4. Tokyo - Akihabara.

Okazało się na miejscu, że również znajomy drugiej połowy wycieczki też tam jest, jeszcze jeden Polak na którego natrafiliśmy z Muzeum Miecza dnia pierwszego również jest, i jeszcze kilku obcokrajowców o których słyszałam ze świata mieczowego. Nie no, fajnie było :) Zostaliśmy tam do końca ostatniego dnia a potem ruszyliśmy w miasto aby znaleźć coś ciekawego do jedzenia. Zaczęło lekko padać ale było dość przyjemnie. Około 22 dotarliśmy na Shinjuku. Jeszcze tylko złapanie czegoś na ząb i udaliśmy się do hotelu. Mogłam wreszcie przejrzeć bardzo dokładnie zakupy. Ten dzień był bardzo udany :) 


After Japan trip 2011 - day 4. Tokyo - Dai Token.

After Japan trip 2011 - day 4. Tokyo - Dai Token.

After Japan trip 2011 - day 4. Tokyo - Dai Token.


Reszta zdjęć na Flickr (choć najwięcej jest z Akihabary ^^).