poniedziałek, 22 lutego 2016

Bezdomność Japończyka na obczyźnie.

Niedawno natrafiłam w sieci na akcję społecznościową polegającą na zgromadzeniu środków finansowych aby wspomóc bezdomnego Japończyka, który mieszka na ulicach Los Angeles od 2009 roku. Pan Mitsuo Miyata dziś ma 87 lat, co oznacza, że bezdomną osobą stał się w wielu 80/81 lat. Z powodu swojego pogarszającego się stanu zdrowia oraz trybu życia, bezdomność bezpośrednio zagraża jego życiu.

Pan Miyata mieszka w Stanach od 1970 roku, nigdy nie nauczył się języka angielskiego, co w jego sytuacji jest jeszcze bardziej trudne aby móc sobie jakoś radzić. Swoje mieszkanie był zmuszony opuścić z powodu wzrostu czynszu do 420$. Wcześniej pracował jako kelner w restauracji, a z pensji trudno było mu odkładać fundusze na czynsz i na życie. Sam przyznaje, że jako młodsza osoba powinien był racjonalniej podchodzić do swoich wydatków. 

Obecnie jego jedynym dochodem są środki, które uzyskuje zbierając puszki - co daje mu ok. 15$ dziennie. Jednak kłopoty ze zdrowiem, tryb życia na ulicy powoduję, że jest to kwota którą coraz trudniej mu uzyskać. Jak na prawdziwego Japończyka przystało, Pan Miyata jest człowiekiem bardzo dumnym i chciałby pozostać niezależny - najdłużej jak to tylko możliwe. Chce pracować aby nie być uciążliwym dla reszty społeczeństwa. Nie wiem dokładnie jak zgodził się na rozpoczęcie tej akcji pozyskiwania funduszy ale sądzę, że zdał sobie sprawę, że samemu nie podoła sytuacji w której się znalazł.

Kampania społecznościowa (adres strony znajdziecie tutaj), ma na celu zebranie 50 000$, które pozwolą na ustabilizowanie jego sytuacji życiowej w Stanach albo pozwolą mu na powrót do Japonii. Bez względu na to, czy uda się osiągnąć wyznaczony cel kwotowy czynione są kroki, aby zapewnić Panu Miyacie jakieś wsparcie finansowe, lekarskie, lokalowe, etc.


środa, 17 lutego 2016

Origa

Smutna dla mnie wiadomość ze świata muzyki - Origa a właściwie Olga Vital'evna Yakovleva, rosyjska piosenkarka zmarła w Japonii 17 stycznia ubiegłego roku. W świecie a&m głównie znana ze współpracy z Yoko Kanno przy takich projektach anime z serii Ghost in the Shell, Gundam oraz wielu innych: Aion, Princess Arete, Final Fantasy XIII-2. 





Czasem lubię sprawdzać, dzięki uprzejmości sieci globalnej nad jakimi projektami obecnie pracują wykonawcy, których lubię. Weszłam sobie na stronę internetową Origi, i w dziale z informacjami znalazłam taką informację. Na początku nie byłam pewna, czy to przypadkiem nie jest jakiś żart - kiepski, ale żart. Ale z drugiej strony, pomyślałam sobie - takie informacje na stronie oficjalnej? Zaczęłam więc szukać. I niestety okazało się, że informacja o jej przedwczesnej śmierci jest prawdziwa. Zmarła zaledwie w wieku 44 lat.



Wiadomość jest tym smutniejsza, że właśnie wróciła do Japonii w celu nagrania kolejnego albumu. W październiku 2015 roku, na rynku ukazała się płyta, zawierając 26 utworów muzycznych jej wykonania. Album nosi nazwę "All about Origa 1994-2014". Dwupłytowe wydanie kosztuje ok. 3000 yen.




poniedziałek, 15 lutego 2016

Deadpool. Wrażenia po filmie.

W piątek, razem z S. wybraliśmy się do kina na długo wyczekiwany film na podstawie komiksu Marvela a mianowicie Deadpool. Wiecie, taki człowiek po przejściach, z lekko pokiereszowanym ciałem, gania w czerwonym kombinezonie, z mieczami i pistoletami ... aha i jest nieśmiertelny.

Deadpool movie

Humor filmu jest specyficzny, powiedziałabym nawet, że czasami lekko wulgarny, no ale taki jest nasz główny bohater - z jajem. Gdybym miała go z kimś porównać, to powiedziałabym, że to bardziej niegrzeczna wersja Tonego Starka... tak z 20 razy.

Samo intro do filmu sprawia, że widz zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że albo ekipa filmowa brała coś mocnego ale wszyscy ulegli napromieniowaniu Skitelsami. Anyway na pierwszy ujęciu widzimy samochodu w zatrzymanym kadrze. Ujęcia z wielu stron: okładka gazety na której widnieje Ryan Reynolds, dalej - portfel złoczyńcy w którym widzimy kartę kolekcjonerską z postacią Zielonej Latarni (jak pamiętacie, tą postać też grał Ryan), dalej w powietrzu unosi się pomadka do ust... z Hello Kitty, aż docieramy do punktu kulminacyjnego, czyli "eliminacji" złych typów, po "Have you seen this man?".

Deadpool movie

Deadpool movie

Teksty w filmie są rewelacyjne, praktycznie wszystkich postaci, tych pierwszoplanowych i drugoplanowych. Awokado, mała rączka, rocznice, taksówkarz, brak angażu większej ilości X-menów, końcówka z jednorożcem, etc. Wymieniać można hurtowo a i tak wszystkich się nie wymieni.

No i oczywiście w filmie nie mogło zabraknąć Stan'a Lee, który tym razem wcielił się w postać DJ'a w nocnym klubie. Wystarczyło, że tylko na chwilę pojawił się na ekranie, a razem z S. "ryknęliśmy" śmiechem. Tylko my... co było dość dziwne, bo reszta widowni pozostała tak jakby niewzruszona. A przecież mówimy o Stanie Lee! Same poszukiwanie jego osoby w filmach tego typu jest rozrywką wyśmienitą. Mam nadzieję, że jeszcze w kilku się pojawi choć trzeba mieć na uwadze, że Lee urodził się w 1922 roku.

Deadpool movie

Do informacji publicznej przedostała się informacja, że będzie druga część - bez względu na wynik sprzedaży biletów. Nie urywam, bardzo mnie to cieszy. Oczywiście istnieje możliwość, że druga część nie będzie tak dobra jak pierwsza ale gdy weźmiemy pod uwagę, że Nasz bohater będzie nadal grany przez Reynoldsa to sądzę, że sukces jest gwarantowany. 

niedziela, 14 lutego 2016

Rysunkowe prawdy życiowe.

14 luty - Walentynki (bądź "walenie tynków" dla bardziej sarkastycznych osobników). Dla jednych to okazja na romantyczne wyjście ze swoją drugą połówką, dla innych okazja do sięgnięcia w głąb swojej skomplikowanej osobowości i próba zrozumienia "co poszło nie tak", że jest się samemu. 

Oczywiście, można podejść do tematu z uśmiechem, tak jak zaprezentował to portal / sklep Lingviston. Mnie osobiście sposób prezentacji takich "prawd życiowych" bardzo odpowiada i dlatego podzielę się dzisiaj z Wami tymi perełkami.

Single girl life

Single girl life

Single girl life

Single girl life

Single girl life



Resztę rysunków Lingviston zamieściłam na Flikrze tutaj. Please enjoy!

czwartek, 11 lutego 2016

Kiedy Ramen zdobył gwiazdkę.

Ramen to jedno z tych dań, które zyskuje coraz większe grono miłośników. W Japonii danie to przywędrowało sobie z Chin w XIX w. Obserwując przyrost knajp azjatyckich w samej Warszawie, również u nas ta zupka staje się coraz bardziej popularna.

Od tradycyjnej zupki japońskiej równi się tym, że oprócz warzyw i samego makaronu zawiera jeszcze wkładkę mięsną - jakiś plasterek/i mięsiwa np. wołowiny. Podczas swoich podróży do tego kraju, zaobserwowałam, że tak naprawdę nie ma jakiegoś jednego sformalizowanego rodzaju tego dania. Każde praktycznie większe miasto/okręg chwali się tym, że jego ramen jest najlepszy i wyjątkowy. Czy to prawda? W pewnym sensie tak, chociaż ja bym do tego większej wagi nie przywiązywała, bo praktycznie każdy ramen smakuje wspaniale :) Pamiętam jak pojechałam do Yokohamy, gdzie mieści się muzeum tej potrawy. Na małej powierzchni można było spróbować zupek z głównych wysp Japonii - jest to dość ciekawa alternatywa, szczególnie dla tych, którzy nie mają możliwości wybrać się w długą podróż na drugi koniec wysp japońskich.

Muzeum Ramen - Yokohama

Koniec dygresji pączkującej części pierwszej, teraz będzie część druga. Być może słyszeliście kiedyś coś o tzw. "gwiazdkach Michelin'a", przyznawanych np. hotelom i restauracjom na całym świecie. Jeśli nie, to służę wyjaśnieniem cytując Wikipedię (bo tak będzie najprościej):

Przewodnik Michelin (fr. Guide Michelin) – seria przewodników po krajach Europy i świata, wydawanych przez francuskie przedsiębiorstwo Michelin. Pierwsza edycja, opisująca Francję, ukazała się w 1900 roku.
Przewodniki Michelin dzielą się na serię przewodników gastronomicznych (Czerwone przewodniki), opisujących hotele i restauracje, oraz serię przewodników turystycznych (Zielone przewodniki). W obydwu seriach zamieszczane są oceny obiektów, którym przyznawane są gwiazdki według trzystopniowej skali.
Gwiazdka Michelin – gwiazdka Michelin Wszystkie przewodniki Michelin zawierają prosty system oceny miejsc opisywanych w przewodnikach, będący wskazówką dla zwiedzających. Jest to system trójstopniowej oceny:
  • zobacz koniecznie Gwiazdka MichelinGwiazdka MichelinGwiazdka Michelin
  • warto odwiedzić Gwiazdka MichelinGwiazdka Michelin
  • godne uwagi Gwiazdka Michelin
Punktacja ta pozwala zorientować się, czy dane miejsce należy, według autorów przewodnika, do „listy obowiązkowej” punktów, które trzeba zobaczyć, czy też można powrócić do niego przy kolejnych odwiedzinach danego miasta, regionu lub kraju. Dzięki systemowi gwiazdek turysta otrzymuje praktyczną wskazówkę, na co należy zwrócić uwagę i co zobaczyć w pierwszej kolejności, np. gdy dysponuje się niewielką ilością czasu na zwiedzanie.

I właśnie pod koniec grudnia 2015 roku, kiedy na rynku ukazał się świeżutki czerwony przewodnik okazało się, że w Tokyo restauracja serwująca właśnie Ramen zdobyła pierwszą gwiazdkę ever!!!
Cała sytuacja jest naprawdę wyjątkowa, bo to pierwsza tego typu knajpa uhonorowana tym wyróżnieniem. Jak łatwo było przewidzieć, "restauracja", która ma zaledwie 9 miejsc siedzących i działa od 11:00 do 16:00 szybko stała się mega popularna - do tego stopnia, że po publikacji przewodnika kolejki nie miały końca. Nic dziwnego, telewizja i prasa trąbiły o tym dość intensywnie.

Ciekawy wywiad z właścicielem Tsuka (to nazwa knajpy), Panem Onishim można przeczytać tutaj.

Nawet na youtubowym kanale TheUwagaPies, gdzie Kasia i Kris Gonciarz prezentują ciekawostki świata japońskiego, poświęcono jeden odcinek temu przybytkowi. Polecam do obejrzenia. 



Gdyby ktoś z Was miał okazję odwiedzenia Tsuki (mapka poniżej), to podzielcie się swoimi wrażeniami - linkiem albo czymś podobnym. Sama bym chciała kiedyś do niej zawitać, może jeszcze się uda.


środa, 10 lutego 2016

Dzieckiem wciąż być.

Gdy jest się młodym brzdącem to jak najszybciej chcemy dorosną - robić co Nam się tylko podoba, i cieszyć się, że nikt nad głową Nam nie stoi. Do czasu aż osiągniemy pewien wiek i zdajemy sobie sprawę z tego, co to odpowiedzialność i obowiązki. Szkoła, matura, praca, rodzina... zmęczenie, brak energii, sporadyczne przyjemności gdy mamy chwilę czasu i mocy w akumulatorach.

Dziwny wstęp tego posta ale do czego zmierzam. Każdy ma jakieś hobby, słabostki, którymi pomimo osiągniętego wieku "dojrzałego" nadal się interesuje. Ja takie mam, i choć na karku mam już swoje lata to nadal wywołują one u mnie uśmiech na twarzy.

Gdy byłam mała (a uwierzcie, był taki czas) to mój tata, od czasu do czasu przywoził zestawy takich klocków. Samochody policyjne i strażackie, statki morskie, wyspę z rekinem, i z tego co pamiętam nawet kilka techniksów się trafiło. Do tej pory trzymam swoje lego w pudełku, i ani myślę się z nimi rozstawać. Nawet ostatnio na Mikołajki dostałam zestaw nr 75105 z nowej edycji Star Wars - Millennium Falcon! Po 5 godzinach składania mój sokolik był złożony.

Lego - Star Wars Millennium Falcon

I właśnie w tym miejscu, uprzejmie donoszę, iż udało mi się wyrwać na Stadion Narodowy PGE, na którym jeszcze trwa wystawa klocków. Kolejka do biletów na 20 minut stania, więc większej tragedii nie było. Fakt, że na stadionie pojawiłam się chwilę po 12 w niedzielę. Teoretycznie mogłam zamówić bilety wstępu online ale nie skorzystałam z tej możliwości, no i odstać swoje trzeba było. 

Wystawa swoją wielkością oraz ilością zebranych modeli robi naprawdę duże wrażenie. Dioramy, specjalnie stworzone konstrukcje, Hobbit (mega diorama Samotnej Góry), statek piracki z efektami burzy, Rober (lewy) czy też szeroko komentowany Air Force One - cuda cudeńka. Jakby się nad tym zastanowić, to gablot było na oko tak ze 100... Zestawy były tak jak napisałam najróżniejszej wielkości od malutkich aż po mega wielgaśne. Zwiedzającym od groma i niestety nie udało mi się dopchać do strefy fun parku, gdzie można było na chwilę przysiąść przy stoliku i zmontować coś z lego. Generalnie na wystawie byłam prawie 2 godziny!

Lego - AirForce One I

Lego - budowla II

Lego - motyw ludowy

Lego - PKiN

Lego - stadion Gdański

Lego - szachy

Po wyjściu z wystawy, zwiedzający zostali skierowani do sklepu z klockami. Generalnie ceny są porównywalne do tych, które możemy spotkać w oficjalnym sklepie Lego. Najbardziej spodobał mi się jeden zestaw Hot rod'a (numer 42046), to chyba jakaś nowość bo wcześniej go nie widziałam. Może sobie go kupię na urodziny... albo bez okazji, bo dlaczego by nie; przecież jestem dorosła ;)




Reszt zdjęć do obejrzenia tutaj