środa, 8 stycznia 2014

Bento z września (#55 - #61).

Kolejna porcja zaległych pudełek z zawartością. Przyznam się, że troszkę ich się zabierało. Ale spokojnie, streszczę jeszcze 4 miesiące i powinnam być już na bieżąco - wytrwajcie proszę ^^

#55

A w pudełku (jak dla mnie) same pyszności :) Jest oczywiście ryż, bo jak powszechnie wiadomo bento bez ryżu to nie bento - śmiej się oczywiście, jednak dla mnie nie ma nic lepszego niż ryż z furikake. Jest też trochę warzyw, bez których nie wyobrażam sobie jadłospisu. Kawałek indyka z dużą ilością zielonego wszelakiego (koperek, pietruszka) w formie pasztetu. W bento znalazła się jeszcze kinpira gobō (きんぴらごぼう). Generalnie kinpira znaczy "smażony", natomiast gobō oznacza "łopian". Ale to cudo które smaży się na wolnym ogniu, to nie tylko smażony korzeń łopianu ale też marchewka, lotos, wodorosty (arame, hijiki) czy nawet tofu - no i oczywiście sezam, dużo sezamu :) Podobno można też dodać mięso ale tej wersji chyba nigdzie nie widziałam :/ Smaczne, bardzo bardzo! Z wyjazdu zawsze staram się przywieźć kilka paczuszek już gotowego do spożycia produktu i na przykład taka porcja z FamilyMart (80g) kosztuje zaledwie 118 yen i ma całe 71 kcal. Problem jest jeden - zawsze kupuje je ostatniego dnia przed wylotem i szukam tych z najdłuższym terminem przydatności do spożycia. Drugi problem jest taki, że niestety są tak smaczne że szybko znikają. Gdyby ktoś z Was był zainteresowany samodzielnym przyrządzeniem sobie tego dania, to tutaj jest bardzo fajny przepis (pod warunkiem, że uda Wam się znaleźć korzeń łopianu - jeśli tak, proszę o info). W dalszej części bento troszkę owoców - gruszka i śliwki na trawienność, a także babeczka i cukierki dla osłody dnia codziennego.

Bento #55

#56

Pudełko z Matsumoto a w nim między innymi praktycznie taka sama zawartość jak w poprzednim bento. Jak widać została zmieniona lekko aranżacja. Udało mi się kupić naprawdę dobre awokado. Prawdę mówiąc powinnam jeść go znacznie więcej a to ze względu na dużą zawartość potasu, którego w moim organiźmie jest stosunkowo za mało; podobnie zresztą mam z żelazem i magnezem ale sama jestem temu winna, bo kawę piję w hektolitrach :)

Bento #56

#57

Małe, skromne pudełko wyszło tego dnia. Kotlecik jajeczny, kinpira przyozdobiona takuanem (taką fantazję miałam), troszkę kiełków i paluszek krabowy. Jest też mini marchewka, którą mogłabym jeść tonami oraz długo niewidziany serek Babybel. W drugiej przegródce troszkę śliwek oraz gwóźdź programu czyli mini ptyś :) Coś się strasznie łakoma na słodycze zrobiłam.

Bento #57

#58

Kolejne bento którego zawartość stanowi ryż z furikake, dużo warzyw, kotlecik w panierce oraz parówki. Może trochę przesadziłam z zawartością produktów mięsnych i mięsno-poodbnych ale sama nie wiem, jakoś tak wyszło. Gdyby ktoś był ciekawy, to na ryżu to marynowane wodorosty - w smaku przypominają trochę kandyzowane owoce i są dość chrupkie. 

Bento #58

#59

W tym bento ostatni raz pojawia się kinpira - próbowałam oszczędnie gospodarować swoimi zapasami ale nic jednak na tym świecie nie trwa wiecznie. Jednak spokojnie, wiedziałam co robię - w październiku leciałam przecież po nowe zapasy :) Bento zawartością dużo się nie różniło od poprzedniego, no może z wyjątkiem jajeczka. Poza tym troszkę warzyw jak widać oraz kawałek mięska :)

Bento #59

#60

Obudziłam się rano z wielką ochotą na makaron. I proszę bardzo, oto są kolorowe świderki. Sos śmietanowy spakowałam osobno bo bałam się, że jak poleję nim od razu to może się to dla zawartości mojej torby naprawdę źle skończyć. Dodałam trochę gotowanej marchewki, brokuły, pomidorki, jajko, Babybel serek. Rozpakowałam też nową paczkę z piklami, w których skład wchodził daikon, kyuri, marchewka, etc. - bardzo smaczne tsukemono.

Bento #60

Bento #60

#61

Ostatnie bento z września w pudełku z MUJI. W nim dla urozmaicenia umieściłam kurczaka w sosie teriyaki. Diabeł ogonem nakrył biały sezam więc przyprawiłam do suszoną pietruszką. Mała porcja ale mi z zupełności wystarczyła. Do bento włożyłam jeszcze tamago, marchewkę i inne warzywa. W drugiej części pudełka trochę pokrojonego mango (love, love) oraz panda z babeczką... dla wyjaśnienia: panda jest niejadalna :D

Bento #61

2 komentarze:

  1. Kusisz tym łopianem i to strasznie. Chyba wiosną pójdę na jakąś łąkę z łopatą i go sobie ukradnę.
    Najbardziej podobają mi się numery 57 i 60, podziwiam Cię, że dzień w dzień masz czas je przygotowywać i jeszcze cyknąć im przyzwoite, czytelne fotki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, nie chciałam. Wróć! Chciałam - łopian jest pyszny :)
      To nie jest tak, że bento robię każdego dnia. Wiem, mniej więcej oczywiście, kiedy w pracy będę miała czas aby bento zjeść. Chociaż czasami się zdarza, że i nawet takie prorokowanie zawodzi a pudełko z zawartością wraca ze mną nietknięte do domu ^^

      Usuń