poniedziałek, 24 września 2012

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Ueda. Karuizawa.

Plan na ten dzień był naprawdę wypchany po brzegi więc o dość wczesnej porze wyszliśmy z hotelu aby przejść na stację JR Nagano i pojechać do oddalonego o ok 30 km miasta Ueda. Jako, że wybraliśmy jazdę pociągiem typu Shinkansen zajęło Nam to może z 15 minut (jak się ma Japan Rail Pass to trzeba korzystać ile tylko można). Do tego miasta pojechaliśmy tylko w jednym celu aby przyjrzeć się zamkowi, który się tam znajduje. Chociaż tak na dobrą sprawę z zamku pozostało niewiele.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Ueda.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Ueda.

Ze stacji JR Ueda do zamku na piechotę idzie się z 15 minut. Miasto nie jest jakoś duże, bynajmniej tak mi się wydaje choć z drugiej strony nie byliśmy w nim na tyle długo aby przyjrzeć mu się bardziej dokładnie.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Ueda.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Ueda.

Może teraz trochę szybko o historii a właściwie o najważniejszych wydarzeniach związanych z zamkiem - jego powstanie datowane jest na rok ok 1580; jego założycielem był Masayuki Sanada. Nie żył on raczej w zgodzie z klanem Tokugawa (a szczególnie z Iyeasu). Z powodu tej relacji zamek dwukrotnie odpierał ataki (w 1585 oraz w 1600 roku). Na szczególne uznanie zasługuje ta druga data, gdyż wtedy do ataku przystąpiło podobno 38 tys. żołnierzy kierowanych przez Tokugawów kiedy na zamku znajdowało się tylko 2,5 tys. obrońców. Jak to się stało? Więc większość ekspertów w tej dziedzinie (jak również tekstów źródłowych) przypisuje to doskonałemu zaplanowaniu samej konstrukcji jak również wykorzystaniu terenu wokół zamku. Bardzo ważną datą jest "zmiana" pana na zamku za sprawą bitwy pod Sekigaharą (również 1600 rok) - problem polegał na tym, że ród Sanada stał po drugiej stronie barykady czyli po stronie rodu Ishidy - jego sojusznicy tworzyli tzw. armię zachodnią a kierowani byli przez  Mitsunariego Ichidę. 


Generalnie sprawa jest mocno zagmatwana, tak jak i cała bitwa - na chwilę obecną próbuje dać obraz sytuacji w związku z zamkiem Ueda. W kolejnych relacjach jak napiszę o pobycie w Hikone to o samej bitwie pod Sekigaharą napiszę więcej (co prawda nie jestem i nie planuję być żadnym specjalistą w dziedzinie bitew ale zwykłym zjadaczem chleba). Te 38 tys. żołnierzy zmierzało właśnie na bitwę i ponieśli trochę strat a przynajmniej ich przemarsz został mocno opóźniony. Jak się pewnie domyślacie tzw. armia wschodnia była kierowana przez Tokugawę Ieyasu i było ich znacznie więcej. Jednak na skutek zdrady, mimo iż armia wschodnia wygrywała ostatecznie przegrała. 


Po samej bitwie zamek Ueda został przekazany młodszemu synowi Masayukiego - Nobuyukiemu z rodu Sanada. A przez kogo? Przez Tokugawę. A dlaczego? Hmm... podobno ojciec kazał mu się przyłączyć do Tokugawy podczas bitwy pod Sekigaharą i dzięki temu udało mu się oszczędzić ojca i starszego brata. Z zamkiem było trochę gorzej bo Tokugawa kazał mu go zniszczyć - ten tak też zrobił i przeniósł się do zamku w Matsushiro. W 1622 roku Tadamasa z rodu Sengoku próbował odbudować zamek ale niestety w międzyczasie mu się zmarło. Po rodzie Sengoku ziemie przejął klan Matsudaira ale sumarycznie też dużo przy nim nie pracowali. Więc generalnie to co zastaliśmy na miejscu jest etapem na jakim się zatrzymano za czasów panowania rodu Sengoku. I chyba na temat samej historii już wystarczy :)

Jeżeli idzie o kształt obecnego zamku to tak jak już wspominałam, niewiele z niego zostało. Zachowała się doskonale główna brama, jak również północna, południowa i zachodnia "yagura" (najprościej napiszę, że to jest konstrukcja wieży). Wchodząc trochę wyżej po kamiennych schodkach dotrzemy do całkiem przyjemnego muzeum. Nie jest ono jakoś powalające pod względem powierzchni ale mają tam bardzo dobrze zachowane plany, trochę broni i rekonstrukcję scenki :)

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Ueda.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Ueda.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Ueda.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Ueda.

Na terenie zamku mieści się również świątynia z ok 1880 roku. Całkiem zgrabna i ciągle pracująca (podobno jest tam tajemne przejście dzięki któremu można się przedostać poza teren zamku). Ale największe moje zdziwienie wzbudziły dwa "więzienia'... jest okienko, tatami, nawet jakaś buteleczka była a wszystko elegancko zamknięte na kłódkę (napisałam "więzienia" choć nie mam bladego pojęcia co to takiego - jeszcze nie szukałam, ale jak znajdę to napiszę). Potem wielki czerwony hełm z symbolem rodu Sanada... (trochę przypomniało mi to film Mela Brooks'a "Kosmiczne jaja" ale powstrzymałam się od śmiechu). Poza tym nie ma tam za wiele do zwiedzania - mają co prawda fajnie utrzymany park i jeszcze 2 muzea na tym terenie, które odwiedziliśmy. Przez tymi muzeami znajduje się naprawdę przyjemny dla oka kawałek stawu i zieleni. Zatrzymaliśmy się więc na chwilę co by spojrzeć na zapiski i podładować akumulatory piciem z automatów. 

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Ueda.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Ueda.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Ueda.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Ueda.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Ueda.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Ueda.

I nagle słyszę krzyki! Krzyki dzieci? No tak, jak się później okazało tego dnia był przeklęty dzień sportu. Wszędzie dzieci, mnóstwo turytów bo to dzień wolny od pracy - to znaczy teoretycznie. Przysporzyło mi to później znacznych kłopotów ale nie będę wyprzedzać faktów. Zaliczyliśmy jeszcze kilka sklepów z pamiątkami, szczególnie dużo było tych z dość chyba popularnego anime/gdy/etc. Sengoku Basara (dlaczego mnie to nie dziwi; ba nawet torebkę dostałam i naklejki). Powolnym krokiem zmierzaliśmy ku stacji JR ale tym razem poszliśmy inną drogą - nie mogłam się oczywiście powstrzymać i musiałam zrobić zdjęcie studzienki kanalizacyjnej ;)

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Ueda.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Ueda.

Gdy dotarliśmy do dobrze prezentującej stacji JR byłam już troszkę głodna, na śniadanie zjadłam więc  oyaki, czyli ni to pierożek ni to mała bułeczka z niespodzianką w środku (warzywną albo fasolką anko)  w końcowej fazie smażony/podpiekany nad ogniem. Smaczny, tani ale mały! Takie regionalne jedzenie ;) Okazało się, że za chwilę mamy pociąg do następnego miejsca na liście czyli do Karuizawy. O tym samym mieście pomyślało chyba milion osób, gdyż jak dotarliśmy na stację to w punkcie informacyjnym jak również przed nim gnieździło się naprawdę dużo ludzi. Najważniejszym punktem dla Nas były wodospady Shiraito. Pani z informacji powiedziała, że nie ma większego problemu aby się tam dostać ponieważ jeździ tamtędy autobus a jeśli nie chcemy autobusu to możemy wziąć taksówkę (opcja droższa). Wybraliśmy więc autobus, upewniając się jeszcze u kierowcy czy oby na pewno tamtędy jeździ. Po jakiś 25 minutach jazdy dotarliśmy na miejsce. Musieliśmy jeszcze kawałek przejść pod górkę i już mogliśmy rozkoszować się niesamowitym widokiem wodospadu. Wyobraźcie to sobie, jest wzniesienie/mała góra/pagórek, stok, i na wysokości 3 metrów z niego leje się woda - nie ma żadnego ujścia, i gdzieś tak na szerokości hmm... nawet sama nie wiem ile tam mogło być metrów 60-70. Było tam bardzo dużo turystów ale najmniejszego problemu aby zrobić zdjęcia. Była para młoda, kotek niesiony na rękach właściciela i odnotowana aktywność niedźwiedzi ;) Dało się odczuć dużą wilgoć a ja strasznie wyczulona na taką aurę jestem, więc zeszliśmy po pewnym czasie na przystanek autobusowy. Przy nim znajdowały się sklepy i na moje nieszczęście i obżarstwo, nie mogłam powstrzymać się od zjedzenia świedrkowego ziemniaka oraz oyaki ale tym razem na ciepło - pycha! 

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Karuizawa.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Karuizawa.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Karuizawa.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Karuizawa.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Karuizawa.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Karuizawa.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Karuizawa.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Karuizawa.

Z resztą wycieczki szybko zweryfikowaliśmy plan (sama myślałam, że dojazd zajmie Nam więcej czasu i dłużej będziemy przy wodospadzie), gdyż zaoszczędziliśmy trochę timu. Wysiedliśmy więc na Ginzie (nie mylić z tą w Tokyo) - ulica ma może pół kilometra ale liczba turystów sprawiała, że naprawdę trudno było się tam poruszać. Bardzo mi zależało aby znaleźć sklep specjalizujący się w wyrobach z drewna (cedr, wiśnia). Udało się na Nasze nieszczęście. Po krótkim targowaniu (a jest to możliwe, szczególnie gdy na wstępie powie się że płaci się gotówką) zakupiliśmy dla mamy pięknie ręcznie rzeźbioną szkatułę. Jako, że wcześniej zauważyłam iż kilka budynków przed znajduje się poczta to pomyślałam, iż wyślemy ją od razu do Polski. Właściciel poprosił Nas w międzyczasie o pół godziny czasu, ponieważ chciał bardzo dokładnie zapakować przedmiot. Jak już wspomniałam - tego dnia był dzień sportu... poczta nieczynna a my jutro wyjeżdzamy a w hotelu druga paczka czeka na nadanie. No to pięknie. Zebrała się cała obsługa sklepu i zaczęła się burza mózgów, że może oni do hotelu to wyślą, i jakieś inne historie. Doszliśmy do wniosku, że to nie ma sensu i że najwyżej zabierzemy szkatułkę (jakieś 3-4 kg na moje bolące ręce) do hotelu w Nagano i tam pomyślimy. Jeszcze jak na złość od Ginzy do stacji JR Karuizawa szliśmy na piechotę, bo żaden autobus nie jechał - a to jest jakieś 1,5 km i nagle zrobiło się bardzo gorąco... Ja zgrzana, z bolącą ręką (bo i plecak na plecach i ta szkatuła) wpadam na stację bo jakoś za chwilę miał być pociąg powrotny do Nagano i co słyszę, że pociąg odjechał jakieś 5 minut temu. Następny za godzinę. Spokojnym tempem weszłam do sklepu, kupiłam piwo i się napiłam. Teoretycznie mogliśmy wykorzystać ten czas aby przejść do "Karuizawa Prince Shopping Plaza" znajdujące się po drugiej stronie stacji JR. Autentycznie nie miałam na to siły. Zanim przyjechał następny pociąg odpoczeliśmy sobie trochę. W samym Nagano czekała na Nas jeszcze jednak bardzo istotna świątynia do zwiedzenia, więc ładowałam akumulatory. 

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Karuizawa.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Karuizawa.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Karuizawa.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano. Karuizawa.

Gdy przyjechaliśmy na stację JR Nagano pamiętałam, że w jej pobliżu również znajduje się poczta. Była zamknięta rzecz jasna! Wróciliśmy na dworzec autobusowy koło stacji i wsiedliśmy w autobus aby ten zawiózł Nas do świątyni Zenkoji. Chodzi o to, że w tej świątyni przechowywana jest figura buddy, która została przywieziona do Japonii. Sama świątynia założona została podobno w 7 wieku a co 6 lat, na widok publiczny wystawiana jest kopia tej figury (okazja do obejrzenia dopiero w 2015 roku). Późno się robi, ciemno też, zwiedziliśmy co się dało i ruszamy z powrotem w stronę hotelu. Nie czuję ręki ale ku chwale narodu - polka jestem i się nie poddam :) Z resztą wycieczki umówiłam się w ten sposób, że pójdę jeszcze do jednej poczty (z pakunkiem w ręku), i jeżeli będzie otwarte to będę dzwonić a wtedy reszta wycieczki przyjdzie z paczką która jest w hotelu. Była otwarta XD 

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano.

Gdy wracaliśmy już z poczty do hotelu nie czułam nóg, pleców i byłam głodna jak wilk. Zła trochę też ale widocznie tak miało być. Ja poszłam do hotelu zrobić kawę i się ogarnąć a reszta wycieczki poszukać jedzenia - było pyszne, jakieś bułeczki i rybka. Wykąpałam się i byłam naprawdę gotowa do snu kiedy padło "głupie" stwierdzenie, że po takim dniu to się tylko kielicha trzeba napić. Bardzo szybko się przebrałam i poszliśmy do barku (w książce hotelowej napisali, że takim dysponują). Przez 10 minut nie mogliśmy go znaleźć (jazda windą góra-dół), dopiero w recepcji po 5 minutach powiedzieli Nam że bar faktycznie istnieje ale wejście jest na zewnątrz budynku. Facepalm i barman polej - rachunek napisali Nam na podkładce :) Nie wiem czy byłam już tak zmęczona i było mi naprawdę wszystko jedno ale poszliśmy jeszcze na krótki spacer (do sklepu całodobowego rzecz jasna, gdzie wygraliśmy parówki o smaku krabowym... niezbyt smaczne). W drodze powrotnej nogi zostawiłam gdzieś przed hotelem. 

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano.

After Japan trip 2011 - day 8. Nagano.

Zdjęcia z tego dnia do wglądu tutaj.




1 komentarz:

  1. Dałaś rady :) Ciekawe, że nawet o studzienkach pamietali, nie ma to jak dbałość o detale

    OdpowiedzUsuń