Powszechnie w naszym społeczeństwie przyjęło się stwierdzenie, że każde uzależnienie jest złe albo co najmniej niewskazane. Bo człowiek uzależniony w dużej lub większej mierze ma problem z odstawieniem "obiektu" od którego jest zależny. Ale czym właściwie jest uzależnienie? Według definicji, którą znajdziemy w encyklopedii PWN przeczytamy, iż:
uzależnienia, med. zaburzenie zdrowia, stan psychologicznej albo psychicznej i fizycznej zależności od jakiegoś psychoaktywnego środka chemicznego, przejawiający się okresowym lub stałym przymusem przyjmowania tej substancji w celu uzyskania efektów jej działania lub uniknięcia przykrych objawów jej braku (abstynencyjne objawy)
Tyle słownikowo. Oczywiście, nie mówię tutaj o uzależnianiach od narkotyków, leków, alkoholu, etc. Są to bardzo przykre i ciężkie stany chorobowe wywołane różnymi stanami, zazwyczaj psychicznymi, społecznymi, etc.
Mój tata zawsze powtarza, że "wszystko jest dla ludzi, w normalnych ilościach". Ale kiedy jesteśmy w stanie stwierdzić, że ta "normalna ilość" jest jeszcze normalna, tzn. kiedy przekraczamy tę cienką linię dzielącą Nas od stanu, który śmiało sami jesteśmy w stanie określić idącym w stronę uzależnienia.