środa, 15 czerwca 2016

Muzeum Narodowe - Brescia. Renesans na północy Włoch.

Po traumatycznych przeżyciach z soboty związanych z "remontem" łazienki, kiedy to wanna zgodnie z prawem Murphy'ego (Rzeczy ulegają zniszczeniu wprost proporcjonalnie do swej wartości) postanowiła się rozlecieć, doszłam do wniosku, że łaknę odrobiny kultury.

W niedzielę więc wybrałam się na wystawę, która miała swój wernisaż 2 czerwca w Muzeum Narodowym w Warszawie. Mowa oczywiście o "Brescia. Renesans na północy Włoch", która będzie dostępna dla zwiedzających do 28 sierpnia. Bardzo się na nią nastawiła, bo gdy tylko w zeszłym roku przeczytałam na stronie internetowej muzeum, że mają zamiar sprowadzić obrazy Tycjana, to wiedziałam, że muszę na nią iść. Tycjan należy do grona moich ulubionych malarzy włoskich. Jego Flora, Miłość niebiańska i miłość ziemska, cykl Danae, Wenus i organista czy Wenus i Amor są dla mnie szczególnie wyjątkowe. No ale wiadomo, każdemu ma prawo podobać się co innego.

IMG_3876

Ale wracając do wystawy. W tytule zamieszczono podtytuł: "Moretto, Savoldo, Moroni, Rafael, Tycjan, Lotto". Sami przyznacie, że wspaniałe nazwiska! Nie spodziewałam się, że Muzeum sprowadzi najwspanialsze dzieła tych artystów ale liczyłam po cichu na kilka perełek. Wiem, że Muzea z roku na rok dostają coraz mniejsze dotacje, co ma niestety realne przełożenie na "jakość/fame" sprowadzanych malowideł. Jednak po wyjściu z wystawy miałam strasznie mieszane uczucia.

Na przykład w przypadku "mojego" Tycjana sprowadzili jedno dzieło a mianowicie "Portret Gabriela de Luetz" (1541-1543) z Mediolanu, czyli portret Ambasadora Francji w Turcji. Obraz jest interesujący, szczególnie z uwagi na głębie tła, które bez względu na to, czy patrzy się z lewej czy z prawej strony daje niesamowitą głębię i efekt wymiarowości. Krytycy sztuki, szczególnie w tym obrazie zarzucali artyście, że próbował odzwierciedlić w postaci Ambasadora samego siebie. Faktycznie, można dostrzec tutaj pewne podobieństwa. Jednak nie jest to dzieło, które najchętniej widziałabym na takiej wystawie :/

IMG_3892

No ale wracając do samej wystawy. Nie będę Was zarzucać wszystkimi dziełami, które można obejrzeć - poruszę tylko te, który mi osobiście przypadły do gustu.

Rafael - zaprezentowano dwa obrazy: "Chrystus błogosławiący" i "Madonna z dzieciątkiem". Ten drugi, znany pod innym tytułem "Madonny z goździkami" jest obrazem milszym dla mojego oka. Z malowidłem tym wiąże się prawdziwa walka - warto poczytać o niej na łamach NIMOZ'u. Początkowo sądzono, że jest to tylko kopia oryginału ale ekspertyzy przeprowadzone w 1991 r. potwierdziły jego autentyczność i ostatecznie przypisano go do samego Rafaela.

IMG_3877

IMG_3905

Luca Mombello "Immaculata i Bóg Ojciec" to ciekawa praca w której połączono aspekt mitologiczny w postaci zwierząt i religijny w nawiązaniu do Edenu. Trochę poplątana ale przenikająca się wizja, w której to Maryja z dziesiątkiem zgniata stopą węża o głowie kobiety, stojąc pod rajską jabłonią. Obok niej stoi król - pytanie czy chodzi o Boga Ojca czy też Davida jak niektórzy przypuszczają. Na kolejnym planie widzimy fontannę z archaniołem - źródło życia? Obraz wyeksponowano w pięknie zdobionej ramie.

IMG_3878

Antonio Campi "Zuzanna i starcy". Nie wiem czy jest Wam znany motyw obrazu więc go trochę przybliżę. Scena przedstawia Zuzannę, która była żoną Joakima oraz dwóch starców (sędziów). Obaj byli nią oczarowani i podczas gdy Zuzanna brała kąpiel, obok niej pojawiło się tych dwóch panów. Jak łatwo się domyśleć chcieli ją dla siebie, jednak spotkali się z odmową. Urażeni oskarżyli ją o cudzołóstwo, za co groziło ukamienowanie. Za dziewczyną wstawił się jednak prorok Daniel i obnażył ich kłamstwo za co zostali skazani na śmierć. Sam obraz jest naprawdę imponujący a postać Zuzanny wręcz magiczna. Widzimy piękną młodą kobietę o lekko atletycznej budowie ciała, która po kąpieli próbuje się okryć przed pożądliwym wzrokiem starców. Może sam obraz i jego tytuł nie jest tak znany jak dzieła chociażby Rembranta ale wart jest uwagi.

IMG_3880

Lorenzo Lotto "Pokłon pasterzy" i "Święta rodzina ze św. Katarzyną". W przypadku tych obydwu dzieł łatwo dostrzegalnym wyróżnikiem na tle innych zaprezentowanych na tej wystawie obrazów jest ich żywa kolorystyka. Również jeżeli chodzi o fakturę ubrań postaci można odnieść wrażenie, jakby były żywe.

IMG_3883

IMG_3885

Alessandro Bonvicino "Św. Mikołaj z Bari przedstawia tronującej Madonnie z Dzieciątkiem uczniów Galeazza Rovellia" oraz "Wieczerza w Emaus". Ten pierwszy obraz przemawia do mnie bardziej, z uwagi na nierealność Madonny - jakby była zjawą. Drugi nawiązuje oczywiście do motywu biblijnego z Ewangeli Św. Łukasza o dwojgu uczniów Jezusa, gdy kilka dni po jego śmierci, wybrali się do Emaus, wioski pod Jerozolimą. Po drodze spotkali nieznajomego, którego zaprosili na kolację w gospodzie. W chwili, gdy łamał i błogosławił chleb, zorientowali się, że to zmartwychwstały Chrystus.

IMG_3887

IMG_3889

Francesco Bassano II "Kuźnia Wulkana", obraz należy do zasobów MNW. Trzeba przyznać, że malarz musiał się nad nim napracować - bardzo dużo szczegółów i detali. No i ten niesamowity horyzont, gdzie widzimy przebijające się światło zza góry.

IMG_3903

Paris Bordone "Wenus i Amor", również obraz z zasobów MNW. Bordone był uczniem Tycjana ale nie o tym chciałam napisać. Czy wiecie może, kto był ostatnim właścicielem tego akurat obrazu? Nie? Adolf Hitler... Powiesił go sobie w swojej rezydencji nad kominkiem. Polecam do przeczytania króciutki artykulik.

IMG_3898

A na koniec będzie kobieta, czyli Sofonisba Anguissola "Autoportret przy sztaludze". Umówmy się, w tamtych czasach kobiety o ile bywały obiektami zalotów, w pracy nawet artystycznej miały raczej ciężko. No chyba, że pochodziły z rodzin w których ojciec był już malarzem o ugruntowanej pozycji albo z arystokratycznych rodów - wtedy sytuacja wyglądała dużo lepiej. A jeśli jeszcze, zostało się docenionym przez samego Michała Anioła, to sami rozumiecie. W czepku urodzonym to za mało powiedziane. Oczywiście, nie można zapomnieć o innych artystach okresu jak chociażby Artemisia Gentileschi (choć ta łatwego życia nie miała... pragnę podziękować za jej obraz "Judyty zabijającej Holofernesa" - zawsze jak na niego spojrzę to mi lepiej), Marietta Robusti (córka Tintoretto przez co nazywana Tintoretta), Barbara Longhi czy też rzeźbiarkę Properzia de' Rossi. A jednak trochę ich było.

IMG_3894

Flickr i moje zdjęcia z wystawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz