piątek, 21 października 2011

Toruń.

Teoretycznie powinnam się właśnie pakować do Torunia. Teoretycznie bo jestem jak zwykle w "dup*# u ...". Od kilku dni naprawdę nie mogę się ogarnąć. Lista rzeczy do zrobienia ciągle się wydłuża, oczywiście za sprawą środowego wylotu do Japonii. Jestem zawalona, autentycznie i dosłownie zawalona - praca, studia, dom i jeszcze jakieś poboczne historie, które i być może są ciekawe ale ta moja nieszczęsna dygresja pączkująca. Wiadomo - jak zacznę pisać, to się rozpiszę za bardzo  i ... sami rozumiecie. 

No więc jutro ponownie od Torunia, na chwileczkę dosłownie, ot tylko dwa dni. Chyba, bo plany mogą się jeszcze zmienić i to mnie trochę przeraża bo wtedy to już z niczym się nie wyrobię. A trzeba jeszcze robić zakupy na wyjazd, plan całe szczęście już leży dawno opracowany (tylko połączenia shinkansenów muszę posprawdzać, bo coś ostatnio miały być jakieś zmiany), wyciągnąć walizki, poprać, poprasować, znaleźć czas co by się jeszcze polskimi % ubzdryngolić, wymienić walutę... 

... niech mnie ktoś sklonuje... albo chociaż przytuli :)

1 komentarz: