Dygresja pączkująca bo bez niej nie było by fun'u. Stoję sobie na przystaniu, zmęczona po zajęciach jak nie wiem co, zimno wkrada się mi pod koszulkę gdy nagle przez myśl, niczym nieproszona fala przemyka obraz gorącego kubka kawy. Jako, że akurat byłam przy CH Wileńska a tam znajduje się Starbucks to pomyślałam, że jedno małe cacucino (domyślcie się co to za napój) postawi mnie na nogi. Tak, jestem tak fajna, że muszę chodzić do Starbucks... a teraz poważnie. Jest tam Empik Coffee, którego obsługa pozostawia naprawdę wiele do życzenia i nie lubię tego miejsca bo jest tam brudno; jest jeszcze iCoffee która serwuje kawę albo inaczej, napój kawo-podobny z terminem przydatności sprzed dekady - nie wiem ale po ich kawie nie czuję się za dobrze. No i oczywiście McCafe, który pozostawię bez komentarza.
Więc Starbucks. Jakiś czas temu, tata uraczył mnie kartą pre-paid japońskiej sieci ze ślicznymi sakurami. Będąc przy okazji w kawiarni zapytałam się, czy mogę ją normalnie załadować tak jak polską czy może będzie jakiś problem. Okazało się, że problem na bank będzie i wyskoczy error. Zresztą na polskiej stronie sieci, można doczytać się w regulaminie korzystania z programu, iż cytuję "Karta Starbucks zakupiona w polskich kawiarniach Starbucks jest ważna tylko w Polsce i może być tylko w tym kraju używana. Nie ma możliwości realizacji na terenie Polski Kart Starbucks zakupionych w innych krajach". Więc Sakura 2013 Card czeka na podróż do Japan. A ja zostałam zmuszona do założenia sobie Polish Card, co też dzisiaj uczyniłam. Ale, teraz fun - załadowałam sobie od razu kartę kwotą XX.zł i mówię, żeby Pan za tą kawę ściągnął środki z karty... nie udało mu się to a ja zyskałam darmową kawę ^^
Jak łatwo się domyśleć, ta ładniejsza to japońska ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz