Ten tydzień był dość zwariowany, a to ze względu na pracę i to, że zbliża się powoli Matsuri, na którym będziemy (PSMJ) się prezentować. Sporo spraw do załatwienia, no a czasu do 4 czerwca coraz mniej.
Co roku staram się wygospodarować czas aby odwiedzić Warszawskie Targi Książki. Zdecydowanie odradzam odwiedzenia ich w weekend, bo odwiedzających wtedy jest tak dużo, że trudno dopchać się do stoisk danego wydawnictwa. W czwartek natomiast, kiedy targi mają swój pierwszy dzień, nie wszystko jest jeszcze gotowe. Tak więc, najlepszym dniem jest piątek i to z samego rana.
W pracy wzięłam sobie dzień wolny specjalnie na to aby móc pojechać na Stadion Narodowy, na którym od kilku lat targi są organizowane. Bilet normalny kosztuje 12 zł, w przedsprzedaży (która trwała do 18 albo 19 maja) kosztował 10 zł. Całe szczęście kas biletowych jest dużo, więc zakup wejściówki nie stanowi problemu. Wydaje mi się, że z roku na rok wystawców jest więcej, choć pod względem zajętej powierzchni chyba nic się nie zmienia. Najwyraźniej wystawcy dostają mniejsze powierzchnie albo nie wszyscy decydują się na wystawienie.
Jak zwykle na parterze Stadionu mieściły się antykwariaty oraz wydawnictwa/sklepy zajmując się sprzedażą komiksów. Był m.in. Egmont, Waneko, Gildia.pl, Hanami, Yatta, etc. Miałam nadzieję, że w Gildii.pl uda mi się zakupić ostatni tom Funky Kovala ale z tego co się dowiedziałam, niestety był tylko w wydaniu zbiorczym od Egmontu. Podobno nakład ostatniej części był mniejszy w porównaniu z poprzednimi tomami. Trudno - będę szukać dalej.
Na pierwszym piętrze, czyli głównym wystawowym znajdowały się wydawnictwa, sklepy internetowe oferujące książki, instytuty wydawnicze - te małe i te duże. Sporo instytucji miało informację, że ich stoiska zostały dofinansowane z funduszy publicznych, Widać organizatorzy podnieśli ceny za m2 powierzchni.
Gdy na stronie internetowej WTK pojawiają się informację, jakie wydawnictwa będą uczestnikami bieżącej edycji, siadam sobie spokojnie z kubkiem kawy i robię wish listę. Polega ona na tym, że wypisuję sobie książki, których nie udało mi się kupić i sprawdzam, na mapie targów, gdzie dane wydawnictwo się znajduje. Pozwala to trochę zaoszczędzić czasu. Więc, gdy jestem już na miejscu, mniej więcej wiem, gdzie powinnam się kierować i co mnie interesuję.
Cenami zazwyczaj się nie martwię, bo są zdecydowanie niższe niż w tradycyjnych księgarniach, czy w ofercie sklepów internetowych. Przeważnie 25-40%, więc oszczędności są znaczne. Dużym plusem takich targów jest możliwość porozmawiania w pracownikami wydawnictw o ich planach. I tak oto dowiedziałam się kilku ciekawostek :) Oprócz porzuconej serii "Psi i zmiennokształtni" przez Prószyńskiego, inne serie które mnie interesują będą wydawane - hell yes! Największy uśmiech wywołał u mnie "Papierowy Księżyc" - małe ale obrotne wydawnictwo, które będzie wydawało dalej Demonicę i serię o Vladzie - być może już na jesieni. Również Wydawnictwo Akurat ma już pierwsze wstępne tłumaczenie drugiego tomu tomu Raven. Sylvain Reynard jest jednym z moich ulubionych autorów, może dlatego, że Gabriel był połączony tematycznie z Boską Komedią. Pamiętam, że gdy skończyłam czytać Gabriela to chciałam odświeżyć sobie Danetego ale ... nigdzie nie mogłam znaleźć mojego egzemplarza, i do tej pory nie mogę go znaleźć. Albo komuś pożyczyłam i jeszcze do mnie nie wrócił albo zaposiałam. Ubolewam nad zgubą strasznie, bo to było piękne wydanie z 1921 roku... Na rynku antykwarycznym, to wydanie w dobrym stanie i o niskim numerze, kosztuje średnio 300 - 500 zł...
Targi opuściłam po 4 godzinach wędrowania wśród książek i pojechałam do... Empiku, po książkę :) Okazało się, że na stoisku Wydawnictwa Otwartego (filia Znak), nie mają ostatniego tomu Daringham Hall. W sumie bym się nie dziwiła tak bardzo, gdyby nie fakt, że premiera tego tomu była 18 maja. Książkę kupiłam a jakże.
Podsumowując. Kupiłam 12 książek, kilka pozycji dla rodziców, a resztę dla siebie. Ile czasu zajmie mi ich przeczytanie? Trudno powiedzieć ale z zapisków, które prowadzę, w miesiącu średnio czytam od 6 do 15 pozycji. Czy to dużo? Nie wiem. Książki raczej tanim hobby nie są, szczególnie gdy czyta się ich dużo. Ale nie wyobrażam sobie bez nich życia. Sprawiają, że jestem szczęśliwsza a to jest w życiu najważniejsze - być szczęśliwym. Może ilość pochłanianych przeze mnie książek wynika też po części z tego, że moim pierwszym zawodem, który zdobyłam był zawód księgarza ;) Bardzo chciałam pracować kiedyś w wydawnictwie i móc tworzyć coś wyjątkowego. To marzenie, mimo upływu tylu lat nadal jest aktualne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz