Japonia ma fioła na punkcie gier. Największym zainteresowaniem cieszą się te na telefony, chociaż firmy produkujące "tradycyjne" gierki na konsole też potrafią zbierać swoje żniwa. Przed wyjazdem zrobiłam sobie wishlistę akcesoriów, które chciałam sobie kupić.
W pierwszej kolejności podstawkę pod PS4. W naszych sklepach bez problemu można ją zakupić ale skoro już byłam w Japonii, a podstawki po prostu potrzebowałam... to kupiła! Szarą! W teorii chyba miała być biała, ale nawet pasuje do elementów hełmu "czarnego ojczulka". Ta jest oczywiście od Sony ale Yodobashi, w którym dokonałam zakupu miał ich zdecydowanie więcej.
Niestety dalej, moje oczęta skupiły się na elementach kurzoodpornych. Tego u Nas jeszcze nie widziałam ale pewnie gdzieś dostać takie można. To był raczej zakup nieplanowany. Jakoś tak znalazł się w koszyku.
No i elementy, których w ogóle nie planowałam kupić ale jak zobaczyłam folię ochronną na pada i kocie łapki na drążki, to po prostu, jak zwykła baba w sklepie z cukierkami, oszalałam na ich punkcie. Są dwa kolory, czarny i różowy. Na chwilę obecną zamontowałam czarne. Zobaczymy jak się będzie z nimi grało. Oby dobrze, bo są naprawdę mięciutkie!
Nie miałam za bardzo czasu aby przyjrzeć się gierkom, nad czym ubolewam strasznie. Ale na półce z grami na PS4, odnalazłam naszego rodzimego Wiedźmina, w jakże atrakcyjnej cenie - tylko 7530 yen. Co prawda, tylko w wersji standardowej ale zawsze coś. I oczywiście jak to Polak, który widzi na obczyźnie produkt krajowy, nie mogłam nie szepnąć słówka do stojącego obok, niczego niepodejrzewającego Japończyka ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz