Nie wiem jak Wy ale ja bez papierowej wersji kalendarza nie mogę normalnie funkcjonować. Są tacy, którym wystarcza zapisywanie ważnych wydarzeń w telefonie ale dla mnie to stanowczo za mało. Przyznam się szczerze, że w tym temacie jestem bardzo wybredna i nie lubię żadnych ustępstw. Jednak z roku na rok, okazuje się że przybywa więcej wydarzeń o których należy pamiętać. W moim przypadku najlepiej jest je zapisać. Często jest tak, że w torbie muszę mieć miejsce na dwa lub więcej kalendarzy - szczególnie z początkiem roku... tak do marca :)
Przepisanie różnych informacji to już rytuał, który zajmuje mi średnio jeden dzień. Są takie sprawy w miarę oczywiste jak daty urodzin, podstawowe dane które człowiek zawsze powinien mieć przy sobie albo takie o których zapomnieć nie powinien. Staram się rozgraniczać sprawy zawodowe i prywatne ale czasem jest to naprawdę trudne.
Od kilku już lat w kalendarze zaopatruje się w Japonii. Czasem też udaje mi się przywieźć jakieś fajne i w miarę niewielkie kalendarzyki na prezenty dla znajomych. I tak jest w przypadku tego kota, który został zakupiony w TokyuHands. Są oczywiście różne rodzaje (panda, piesek, etc.) ale mi najbardziej pasuje ten tutaj.
Kalendarz z koniczynką to już tradycja. Co roku taki sam, no prawie bo szata graficzna się lekko zmienia. Firma Midori, która jest jego producentem za każdym razem zaskakuje mnie swoim asortymentem papierniczym. Jestem strasznie łakoma na takie gadżety! Polecam przejrzeć ich katalog. Pod koniec roku, gdzieś tak na przełomie października i listopada w sklepach w Japonii wszystkich ogarnia szał zakupowy. Regałów z kalendarzami jest strasznie dużo a mnogość rodzajów, wielkości, szat graficznych przyprawia o prawdziwy ból głowy :) Kalendarz kolorowy czy czarno-biały, z Myszką Miki czy biznesowy, twarda oprawa czy papierowa, układ dniowy czy tygodniowy, na 12 miesięcy czy 18 - można kupić wszystko.
Jest jeszcze jeden typ kalendarza bez którego raczej trudno by mi było żyć. Mianowicie ten z Totoro :) Ja wiem, może to dziwnie zabrzmi ale patrzenie na niego jak równie korzystanie sprawia mi ogromną radość. Jednak nie wyrzucam zdartych kart miesięcy, tylko wszystkie chowam. Może kiedyś, gdy już będę na swoim uda mi się fajnie wykorzystać te duże rysunki. Już to widzę oczyma wyobraźni - cała ściana w Totoro ^^
Całkowicie prywatnym kalendarzem jest ten. Dostałam go od taty, również z Totoro. Oczywiście ktoś mógłby się zapytać, a na co Tobie tyle tego. No właśnie, na co? Uprzejmie informuję, że mam jeszcze jeden ale że zostawiłam go w pracy to nie pokażę - tamten to prawdziwy zbiór wiedzy wszelakiej :)
Wychodzi na to, że w 2014 roku do dyspozycji będę miała (uwaga, uwaga) 5 albo 6 kalendarzy. To jakiś czysty obłęd, ale przyznaje się, jest to obłęd bez którego nie potrafię normalnie funkcjonować :)
Kalendarz z kotami jest na tyle uroczy, że mimo generalnego niekorzystania z papierowych kalendarzy, chętnie postawiłbym go sobie na biurku. Duży "totorowy" również bardzo ładny, szkoda tylko, że mają niedzielę ustawioną jako pierwszy dzień tygodnia, pewnie cały czas bym się mylił.
OdpowiedzUsuńTak, kiedyś na moje nieszczęście też się pomyliłam w dacie "dzięki" temu kalendarzowi :)
Usuńśliczne sa :) Ten w koniczynki naprawde ladny - przydalby mi sie hahahah XD Musze sie za jakims rozejzec :)
OdpowiedzUsuńHane trzeba mi było taką informację wcześniej sprzedać to bym wzięła 2 z koniczynką :)
UsuńJesteś pierwszą osobą, którą znam, która ma tyle kalendarzy. Te wycinane ze zwierzakami są mega urocze. Szkoda, że u nas takich nie wypuszczają. :C
OdpowiedzUsuńTo prawda, kotki są bardzo fajne. Myślę, że jakby zacząć je sprzedawać to cieszyłby się dużym zainteresowaniem :)
UsuńJak zwykle cudne te twoje kalendarze. Też od czasu do czasu jakiś sobie sprawiam, ale bardziej z estetycznego niż praktycznego względu. :)
OdpowiedzUsuńArigatou :) Pod względem estetycznym można znaleźć bardzo wiele ciekawych wzorów. Powiedziała bym nawet, że czasem trudno dokonać wyboru :) A jakie są twoje ulubione?
Usuń