W porannym programie telewizyjnym zapowiedzieli na dziś dzień piękną pogodę - dobrze wiedzieć bo plan zakładał szwędanie się po różnych częściach tego naprawdę dużego miasta. Śniadanko - jakieś kanapeczki oraz onigiri a do tego (kończąca się niestety) kawa.
Na pierwszym miejscu na liście obiektów do zwiedzania znalazła się shintoistyczna świątynia Atsuta. A dlaczego tam? Ponieważ jest to jedna z najważniejszych świątyń w Japonii. Poświęcona została bogini słońca Amaterasu (tak, to ta od Izanagiego) oraz a może przede wszystkim miecz Kusanagi (tzw. trawosiecz). Z mieczem tym jednak nie jest taka łatwa i oczywista sprawa, bo to że on tam się faktycznie znajduje jest bardzo wątpliwe a jeżeli się znajduje to jest to miecz nr 2, ponieważ (znowu domniemanie) miecz nr 1 wylądował w wodzie wraz z młodym cesarzem Antoku. Zresztą sprawa jest naprawdę zagmatwana i Japończycy chyba sami nie są pewni. Pewne jest jednak jedno, że w Japonii są tzw. trzy święte skarby, które symbolizują (w dużym uproszczeniu) władzę cesarza nad państwem:
1. zwierciadło (znajduje się w świątyni w Ise),
2. klejnoty (podobno w pałacu cesarskim w Tokyo),
3. miecz (właśnie ta świątynia w Nagoya).
No i rzecz jasna te przedmioty nie są wystawiane na widok publiczny, no bo jakże mogłoby być inaczej. Jeśli kogoś bardziej zainteresował ten temat to nawet na rynku polskim jest kilka publikacji w których można o tym wszystkim przeczytać - a sprawa jest ciekawa.
Wyszliśmy więc z hotelu, przedostaliśmy się jakoś przez tłum ludzi jadących do pracy i zapakowaliśmy się w linię Meitetsu. Tak, Nasz hotel też nazywa się Meitetsu podobnie jak dom towarowy. Takich powiązań jest znacznie więcej np. Keio czy Hankyu.
Do świątyni dotarliśmy po krótkim 10 minutowym spacerze ze stacji Jingu-mae. Zadowoleni oczywiście, że nie udało Nam się pobłądzić po drodze - bo przecież nigdy nic nie wiadomo a że ja mam wybitne szczęście do mylenia tras to tym bardziej. Mamy zamiar już wchodzić na teren świątyni aż tu nagle z Nami słyszymy świetny angielski - "O! Rosjanie!" No rzesz jego (za przeproszeniem) "mać", czy wszyscy biali w Japonii są uważani za Rosjan albo Amerykanów? Niestety tak - pogódzcie się z tym. I nawet po próbach wyjaśnienia w stylu "We are from Poland" zostanie to zazwyczaj zrozumiane "Soooo... you are from Holand?" - nie ma na to mocnych. To znaczy nie zawsze ale tak w 50% to spokojnie. Ale tym razem było inaczej :) Na oko, starszy Pan wyglądający na 65 lat (czyli dla bezpieczeństwa, trzeba doliczyć 10 lat), który był na samym początku pod dużym wrażeniem wąsów drugiej połowy wycieczki. Autentycznie, nie wiem czy Japończykom one wydają się dziwne czy jak ale zawsze wzbudzają zainteresowanie podobnie zresztą jak kolor oczu a że mam wybitnie niebieskie to sami rozumiecie. Druga połowa wycieczki nie narzeka bo jak usłyszy komplement od japonek to kto by się tam obrażał :) Osobiście też wolę mężczyzn z zarostem albo z fajnym wąsikiem albo i bródką, tak mam i nic na to nie poradzę ^^
Po chwili okazało się, że Pan był u Nas na włościach w Katowicach ponad rok, co prawda dawno i niewiele pamięta z języka ale miło wspominał ten czas, szczególnie jedzenie. No bracie Nasz - trzeba tak było od razu :) Rozmowa się poważnie rozkręciła a Pan zaproponował, że Nas oprowadzi i wszystko wyjaśni. Poświęcił Nam przeszło godzinę, oprowadzając po całej świątyni, tłumacząc, opowiadając i będąc pod wrażeniem Naszej znajomości Japonii i historii - druga połowa była wychwalana na wszystkie możliwe strony! Okazało się również, że do tej świątyni przychodzi każdego dnia po kilka razy, bo już jest na emeryturze - a dzisiaj przyszedł rano bo żona go wygoniła na zakupy XD Zaprowadził Nas do boga wody (gdzie, nieudolnie próbowałam wcelować w kamień - za trzecim razem się udało), pokazał i wyjaśnił jak przebiega proces rekonstrukcji budynków świątynnych, pokazał stare bramy do świątyni i wiele innych naprawdę interesujących rzeczy. Rozstaliśmy się po ponad godzinie, bo żona niecierpliwie dzwoniła :)
Poziom kofeiny w organiźmie spadał więc poszliśmy się napić ciepłej kawy przy okazji paląc nowe japońskie papierosy. Wytyczyliśmy sobie trasę i pojechaliśmy do dzielnicy Sakae. Na poprzednim wyjeździe również tam byliśmy ale udało się tylko zwiedzić Oasis 21, wieży telewizyjnej już niestety nie. Także tym razem musiało się udać.
Nagoya TV Tower została ukończona w 1954 roku i była pierwszą konstrukcją tego typu w Japonii. Mierzy 180 metrów wysokości oraz posiada dwie platformy obserwacyjne: pierwsza na wysokości 30 metrów i druga na wysokości 100 metrów. A widok? Bajka ^^ Można wyjść jeszcze na platformę zewnętrzną ale wieje tam okropnie.
Drugą atrakcją turystyczną jest Oasis 2. Wygląda jak spodek albo jakiś statek kosmiczny. Obiekt do dyspozycji mieszkańców został oddany całkiem niedawno, bo w 2002 roku. Po ziemią znajdują się stacje metra, powyżej dworzec autobusowy i mnóstwo sklepów oraz restauracji a na dachu spodka jest małe jeziorko. Z racji tego, że dach jest szklany to z góry jest naprawdę ciekawy widok. Temperatura sprawiła, że zaczęło mi naprawdę odbijać, co zresztą zostało uwiecznione odpowiednio :)
Po zwiedzaniu poszliśmy na dół, gdzie znajdują się dobrze mi znane sklepu m.in. JUMP oraz sklep studia Ghibli - nowy Totoro został zakupiony i jeszcze kilka innych rzeczy :) Czapeczki nie zakupiłam choć byłam namawiana ale mam już swoje lata na karku, więc z takim okryciem głowy wzbudzałabym skrajne uczucia - szczególnie w Polsce. Potem poszliśmy do suszarni na małe jedzonko.
Jako, że w Nagoya znajduje się sklep VOLKS'a (o czym oczywiście wiedziałam) to druga połowa zaproponowała abyśmy tam pojechali. Zdziwiłam się okrutnie, bo przecież w Tokyo na Akihabarze zrobiłam już zakupy. Ale druga połowa, przekonała mnie że skoro jesteśmy w pobliżu to dlaczego by nie. Pojechaliśmy, dostałam butki dla dollfie i wyszłam ze sklepu z wielkim uśmiechem na twarzy :)
Potem już tylko zakupy w domu handlowym i odpoczywanie - byłam wybitnie zmęczona i chciałam się położyć trochę wcześniej ale po 2 godzinnym odpoczynku postanowiliśmy przyjrzeć się bardziej dokładnie sklepom znajdującym się w całym domu handlowym Meitetsu. No fajnie było ale momentami bardzo drogo ;)
Reszta zdjęć do obejrzenia tutaj.
WIEŻA \m/, a czapka po prostu 10/10, było kupować :) Fajne fotki, Japonia nowoczesna jest równie interesująca co ta historyczna
OdpowiedzUsuń