Mała dygresja pączkująca. Jedną z moich ulubionych księgarni zagranicznych jest Book Depository. Potrafię zostawić tam naprawdę dużo (czasem za dużo) pieniążków. Jednak nic na to nie poradzę. To znaczy próbuję się powstrzymywać jak tylko mogę ale czasami jest to naprawdę trudne. Mają bardzo duży asortyment oraz darmową wysyłkę do Polski co jeszcze bardziej przemawia za składaniem u nich zamówień.
Za sprawą niesamowitych blogów o bento, pomyślałam, że może warto by się temu tematowi przyjrzeć bardziej dokładnie. Sama dysponuje jednym pudełkiem (chyba kupionym dwa lata temu w Matsuyamie) z wizerunkiem Totoro i kilkoma zestawami pałeczek w których prym wiodą zielone kredki ^^ Ja wiem, że zarówno to bento jak i pałeczki są rozmiaru (oraz przeznaczenia) zapewne dziecięcego ale to mi naprawdę nie przeszkadza. Bardzo je lubię i tyle.
Ale wracając do księgarni. Buszując po jej zasobach znalazłam trzy ciekawe pozycje, które pozwoliłam sobie zamówić. Pierwsza z nich zatytułowana "The Just Bento Cookbook" autorstwa Makiko Itoh prezentuje w jak prosty, szybki i zarazem efektowny sposób przygotować sobie własne pudełko. Oprócz przepisów tych ściśle japońskich są również te bardziej europejskie czy amerykańskie. Pierwszy raz dowiedziałam się z niej, że istniej coś takie jak plan tygodniowy bento, który pozwala na zagospodarowanie produktów z wczoraj do bento na następny dzień - to bardzo pomysłowe. Do każdego bento dołączono rozrysowany plan ukazujący czas na przyrządzenie go (każdego z jego poszczególnych elementów) - chociaż jak tak popatrzyłam na te niby proste przepisy to tak jakoś mam wrażenie, że na pierwszą próbę ich przyrządzenia musiałabym poświęcić zdecydowanie więcej czasu ;)
Druga pozycja to "Japanese home cooking with Master Chef Murata" autorstwa Yoshihiro Murata. O tym Panu słyszałam całkiem sporo i jest on m.in. częstym gościem programów kulinarnych oraz właścicielem nagradzanej gwiazdkami Michelin restauracji. Co jakiś czas zdarza mu się popełnić "zbrodnię" literacką w postaci książek a dania w nich prezentowane wywołują u mnie istny ślinotok! Potrawy są proste, nieskomplikowane a smaczne że aż om nom nom :)
Nad zakupem ostatniej pozycji zastanawiałam się chyba najdłużej. I teraz z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że była warta zakupu. Nie jest to może książka stricte facto kulinarna (choć przepisów w niej nie brakuje). Tytuł to "Izakaya: the japanese pub cookbook" której autorem jest Mark Robinson. I sam tytuł powinien dać dużo do myślenia. Jedzonko w małych (czasami tylko kilkuosobowych) knajpach. Dużą zaletą tej książki są przepiękne zdjęcia, ciekawe artykuły o właścicielach, filozofii knajp oraz to, że została wydana w twardej oprawie a to z kolei czyni ją wręcz albumem. Jest bosko boska! Skupia się ona wokół kilku izakaya w Tokyo (a na końcu podano mapki i adresy tych przybytków). I prawdę mówiąc taka forma spędzania wieczoru mi bardzo odpowiada. Wchodzi się i od progu ma się wrażenie, że trafiło się do starych znajomych - bach na stół piffko albo sake, jakaś przekąska, śmiech i luźna atmosfera. Co z tego, że się nikogo nie zna, każdy jest pozytywnie nastawiony na konwersację z "białym misiem" ;)
Mój portfel też jęczy z bólu jak tylko wchodzę na Book Depository xD
OdpowiedzUsuńPałeczki w kształcie kredek wyglądają bosko, do tego mają fajny zielonkawy kolor ^^
Trochę nie czaję tej tabelki z randomowymi ptaszkami w kolumnach z minutami :/ Robimy wszystko naraz na zasadzie Guitar Hero?
I chyba kupiłaś ostatni egzemplarz Izakaya. Teraz trzeba czekać na dodruk :)
Mam nadzieję, że za jakiś czas pochwalisz się swoimi kuchennymi podbojami ;P
Oho czyli nie jestem jedyna jeśli chodzi o tą księgarnię - dobrze wiedzieć ^^
UsuńWłaśnie dlatego je kupiłam, ze względu na kolor i wzór. Teraz trochę żałuję, że nie kupiłam dwóch kompletów ale jechać specjalnie do Koya-san to mi się nie chce. Może kiedyś gdzieś jeszcze takie dorwę albo znajdę inny wzór, który również zacznie krzyczeć "Kup mnie" ;)
Ustawiasz timer na 20 minut. Ryż ugotował się wcześniej, warzywa pokrojone - i zaczynasz wszystko przyrządzać. Guitar Hero? Haha dobre porównanie XD
Ostatni - poważnie? O masz ci los, nawet nie zauważyłam. W sumie to książka z 2008 roku więc może dodruk faktycznie się pojawi. W każdym bądź razie bardzo polecam tą pozycję.
Ja i gotowanie? Hmm zazwyczaj kończy się to jakimś wybuchem albo wezwaniem straży pożarnej ^^ Chociaż wczoraj na kolację było handmade suchi, właściwie to maki - to jeszcze mi wychodzi. No i okonomiyaki robione na dużym tepanie oraz udon z wkładką wszelaką ale żeby tym się chwalić to chyba jeszcze za wcześnie ;)
Dzięki wielkie za linka do sklepu ! Teraz moje zasoby budżetowe czeka trzęsienie ziemi :P
OdpowiedzUsuńA swoją drogą pudełeczka z sąsiadem naprawdę mi się podobają! świetny wybór.
Bardzo proszę :) Choć jak wydasz za dużo pieniążków to nie miej do mnie pretensji - proszę.
UsuńDziękuję bardzo ;) Sądzę, że w tym roku w Kyoto zostawię trochę pieniążków Bento&co właśnie na jakieś jedno, może dwa pudełka... może trzy. Zobaczymy ^^
Świetny bento zestaw - Totoro rządzi. ;) Jestem w posiadaniu "The Just Bento Cookbook" i bardzo sobie chwalę zarówno ksiażkę, jak i stronę internetową. A do księgarni zajrzę na pewno. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) To prawda książka jest ciekawa i dostarcza wieku interesujących rozwiązań. Praktycznie ciągle ją przeglądam.
UsuńAbyś mogła potrenować to ja poproszę na piątek, sobotę oraz niedzielę po pudełeczku do pracy.
OdpowiedzUsuńUdon robiłaś! Zapamiętam!
Na piątek albo sobotę będą okonomiyaki :)
UsuńPotrafię robić całkiem smaczny udon - bynajmniej tak mówią... albo nie chcą mi robić przykrości ^^