Temat nadgonienia zajęć na uczelni jak i gwiazdkę zakończyłam pełnym sukcesem. Teraz również kwestię sesji mam już za sobą więc mogę się zabrać za ogarnianie pokoju. Brzmi groźnie i w sumie tak też to wygląda. Moja podłoga jest w stanie znieść bardzo dużo. Ale na wszystkich świętych, od powrotu z Japonii minęło już naprawdę dużo czasu. No cóż, widać co się odwlecze to nie uciecze.
Do tej pory, znaczy do dnia dzisiejszego cała "makulatura" z wyjazdu leżała sobie spokojnie, przykryta warstewką kurzu i tak czekała na odpowiedni moment. Pisząc makulatura mam na myśli różnego rodzaju foldery, ulotki, przewodniki, pisemka, etc. z miejsc, które odwiedziłam. Z każdego wyjazdu przywożę tego naprawdę sporo. Na oko wyjdzie gdzieś tak z 3 kg. Zasada porządkowania jest jedna - podzielić wszystko na miasta a potem (jakoś) ułożyć to w koszulki teczki A4. Pełen sukces nastąpił po 2 godzinach :) Najpierw musiałam wszystko przejrzeć, nawet znalazłam swoją wróżbę (tak, zbieram je... no może z wyjątkiem tych "złych", które wędrują do spalenia), powspominać i takie tam.
Generalnie to będzie już 4 teczka, każda jest mniej więcej takiej objętości. Miejsca i owszem, trochę to zajmuje ale od czasu do czasu lubię powyciągać uzbieraną makulaturę i powspominać - miłe uczucie.
Świetny pomysł z tą teczką. O ile sama staram się kontrolować swoje zbieractwo, to też co roku przywoże z wakacji w usa stos papierów.
OdpowiedzUsuń