Całkiem niedawno przyszła do mnie ogromna paczka z najróżniejszymi magazynami i książkami. Nie tylko po japońsku ale również wydania anglojęzyczne - choć te ostatnie dotyczą głównie kuchni japońskiej (wszystko za sprawą bento ale o tym trochę później).
Przyznam się szczerze, że wielką fanką magazynowych cegiełek nie jestem i LaLę zamówiłam głównie przez dodany do pisma bonus w postaci spinaczy w kształcie Nyanko. Pismo ukazuje się nakładem wydawnictwa Hakusensha a na jego łamach oprócz oczywiście serii Natsume przeczytamy m.in. Vampire Knight. Ja wiem ale nie mogłam się oprzeć pokusie zakupu.
W sumie pismo to nie jest jakieś strasznie drogie, kosztuje zaledwie 440 yenów (akurat ten numer, bo bywają także droższe). Za to jest bardzo grube - 510 stron! Ten kto miał do czynienia z takimi wydaniami, wie doskonale, że każdy rozdział mangi wydawany jest na innym kolorze papieru co bardzo ułatwia odnalezienie danego tytułu. Poza tym na tak niską cenę niewątpliwie wpływ ma właśnie papier na którym jest wydawany magazyn. Nie spodziewać się fajerwerków; nie spokojnie - nie chodzi o to, że jest to wydawnictwo toaletowe ale papier nie jest najlepszej jakości. W Japonii jak większość z Was wie, nie licząc mieszkańców którzy mają spore domki gdzieś poza miastami, Japończycy borykają się głównie z brakiem miejsca w mieszkaniach (szczególnie ci, którzy mieszkają w dużych miastach typu centrum Tokyo, Osaka, etc.). Dlatego nawet jak ktoś tam kupuje takie miesięczniki to po pewnym czasie lądują one (ładnie związane) w śmieciach. Nie raz widziałam takie pakunki przed domami, przygotowane do wywozu i aż szkoda mi było je tak zostawić.
Najbardziej w tym magazynach lubię oglądać strony z nagrodami, jakie wydawnictwo funduje dla swoich stałych czytelników bądź w ramach wygranej w jakimś konkursie. Rynek tam niewątpliwie zmusza wydawcę do głowienia się jak zachęcić ludzi do kupowania jego produktów. A jak wiadomo, manga w Japonii jest bardzo popularna więc teoretycznie nie powinno być z tym kłopotu. Niestety jest - bo takich wydawnictw jak LaLa jest na pęczki. Generalnie ten miesięcznik jest kierowany do nastolatek (np. uczennic liceów) choć z drugiej strony to nie jest jakaś sztywna reguła.
Z bonusu jestem bardzo zadowolona - mała rzecz a cieszy; pudełeczko w kształcie Nyanko i do tego 5 spinaczy (3 duże i 2 mniejsze zielone).
A tak z zupełnie innej beczki (choć też w temacie Nyanko) - czy ja Wam pokazywałam moją nową-starą obudowę do telefonu :D Tak. Wiem. Mam bzika ^^
Ja chcę te formy do czekoladek w kształcie Nyanko-sensei :3
OdpowiedzUsuńbtw, fajne paznokcie ;)
A gdybyś je miał to byś zrobił czekoladki? ;)
UsuńA bardzo dziękuję XD
Co za pytanie! Oczywiście, że bym je zrobił (całą tonę) ;) Tylko trochę szkoda by mi było później te czekoladki zjeść xD
UsuńNo ale jakbyś je miał (te foremki) to produkcja na masową skalę to mało powiedziane wtedy :) Więc generalnie robić i jeść XD Przeglądałam nawet eBay pod ich kontem ale jeszcze nigdzie nie widziałam ^^
UsuńJak zwykle świetny post. Cover do iphona niezły - gdzie zakupiony?
OdpowiedzUsuńPrzeglądałem stronkę i trafiłem na http://www.amiami.com/top/detail/detail?gcode=CGD2-27029&page=top
Idealnie pasuje do Twojego zamiłowania. Pozdrawiam!
Bardzo dziękuję :)
UsuńNo właśnie plecy zostały zakupione parę miesięcy temu w AmiAmi. Co do kubeczków to zastanawiałam się nad nimi ale z racji tego, że mam już jeden kubek z Nyanko (a miejsca na naczynia i temu podobne coraz mniej) to zrezygnowałam z zakupu.