Aparat fotograficzny to wspaniałe urządzenie, dzięki któremu na dłuższy czas można zachować każdą chwilę. Nie wyobrażam sobie aby mogło go nie być. Kiedyś, gdy byłam zdecydowanie młodsza miałam aparat na kliszę, pewnie jak większość z Nas wszystkich. Później zaczęły się pojawiać aparaty cyfrowe i to była istna rewolucja.
Rok temu dostałam do dyspozycji Nikona D2x, który był przeogromny i przeskomplikowany - po prostu bardzo profesjonalny. Dla mnie osobiście nawet za bardzo i do tego stopnia, że ciężko mi było wykonać w miarę poprawnie jakiekolwiek zdjęcie, mimo iż instrukcję obsługi przeczytałam (chyba nawet ze zrozumieniem) kilka razy :)
Moim głównym aparatem jest mały SONY DSC-T2, który swoje lata ma i zrobił już tyle zdjęć, że zmęczenie widać na jego monitorku. Ale to naprawdę wspaniały aparat, szczególnie przydatny podczas robienia zdjęć z ukrycia w japońskich muzeach czy na ulicach. Mały i dyskretny, no i zielony (co tak z drugiej strony z tą ma niewiele wspólnego ^^).
Aparat jest mi bardzo potrzebny - aby robić zdjęcia figurkom, zdobyczom japońskich, ostatnio bento czy też dokumentować i uwieczniać daily life. Ze względu na to, że mój tata widział jakie mam problemy z używaniem D2x postanowił mi go wymienić na coś bardziej "głupoto-odpornego" (no i troszkę nowszego). Wczoraj przywiózł mi Nikona D5100 i jestem w nim (prawie) zakochana. Prawie, bo jeszcze nie miałam czasu aby go przetestować na figurkach ale w porównaniu do D2x jest mniejszy, lżejszy i bardziej prosty w obsłudze. A tego mi właśnie trzeba było :) Tata używa swojego Nikona D700, więc będę mogła pożyczać niektóre obiektywy - co mnie bardzo cieszy XD
Oczywiście małego SONY się nie pozbywam, bo trochę mi szkoda ale jestem bardzo ciekawa jak będzie się spisywał Nikon D5100.