poniedziałek, 15 listopada 2010

Zakaz palenia wg. ustawy a Japonia.


Jasne, zabrońmy wszystkiego...

Najpierw papierosy bo szkodzą wszystkim (palącym i niepalącym), to nic, że palacze kupując paczkę papierosów płacą podatek na Służbę Zdrowia i akcyzę do Skarbu Państwa. Przecież to marne pieniądze, tylko 4% PKB w skali roku.

Potem zabrońmy picia alkoholu bo to przecież: wszyscy co piją się awanturują, stwarzają zagrożenie, etc. A i zabrońmy tego w Naszych domach - tak na wszelki wypadek.

Następnie - zabrońmy seksu przed małżeńskiego bo to nie po chrześcijańsku - a Polska w Konstytucji ma zapisane przecież, że my Polacy to kraj wybrany przez Boga, etc. Przy okazji możemy też "zabić" wszystkich aseksualistów i homoseksualistów.

Więcej ironicznych pomysłów chwilowo nie mam, ale zakładam się że coś bym wymyśliła przy dymku, w gronie znajomych różnej orientacji i przy piwie w ulubionej knajpie.
Zabrońmy wszystkiego- tylko mam jedno pytanie, co w zamian dla osób palących. Skoro chcą Nas (i mnie) karać to niech wyznaczą strefy publiczne dla palących, niech napiszą ustawę która będzie szczegółowa, niech nie podnoszą akcyzy na wyroby tytoniowe co pół roku, niech będzie więcej śmietników, etc.

Coś za coś "drogi" Parlamencie - coś za coś. A nie tylko zabierać, zabierać i ograniczać - to Wam wychodzi najlepiej.

No tak mnie to zdenerwowało, że musiałam coś napisać bo mnie aż skręca. Polska to faktycznie zacofany kraj i to jak! W Japonii również jest zakaz palenia, wszystkie ulice są oznaczone i każdy wie, że nie wolno mu zapalić. Ale jednak coś za coś, bo:
- każda knajpa, restauracja, etc. ma wydzielone miejsca dla osób niepalących. Albo jest to osobne pięto albo osoba sala z pełną wentylacją;
- przy każdym przystanku i przy każdym metrze jest zamieszczona dokładna mapa, gdzie się teraz znajdujemy i pokazane są miejsca dla osób palących,
- w Shinkansenach można palić w osobnych wagonach, ba w każdym pociągu oprócz metra;
- w każdym sklepie można kupić "przenośne popielniczki", że jak człowiek nie ma gdzie zapalić to wyciąga (ja to tak nazywam) peciuszkę i jara, popiół do niej i nikt nie śmieci;
- i w życiu nie widziałam w Japonii aby kogokolwiek karali za palenie na ulicy.

10 komentarzy:

  1. heeheheeh "Rage of Smoker", a tak serio zamiast zakaz palenia na przystankach (bierność innych) i ulicy (pety lądują na chodniku mało kto wyrzuca do kosza) jest słuszna moim zdaniem ale w pubach czy barach jest to całkowicie i bezapelacyjnie głupie (pub i bar bez dymu tytoniowego traci klimat)

    OdpowiedzUsuń
  2. Eee... Że niby lokal bez dymu traci klimat? To widocznie każdy lubi inne klimaty, bo ja zdecydowanie bardziej wolę lokal taki, z którego po wyjściu nie capię petami. To już naprawdę lepiej, żeby sobie wszyscy palacze palili na ulicy, zdecydowanie mniejsze zło...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko jest dla ludzi papierosy, alkohol, sex tylko we wszystkim trzeba mieć wyczucie. Z papierosami jest tak, że cóż nie każdy lubi i nie każdy chce wdychać na ulicy, knajpie itd. swoją drogą każdy człowiek powinien uszanować dobro drugiego.
    Picie alkoholu na ulicy, cóż społeczeństwo jest takie, że już widziałem żgających na ulicy co do najfajniejszych obrazków nie należało.
    Sex przedmałżeński jak kto woli przecież to sprawa własnego sumienia ale nie sądzę żeby jakiś facet czy kobieta chciała usłyszeć od byłego/byłej "fajnie się posuwało twojego męża/żonę". Jak kto woli wszytko ma swoje konsekwencje zdrowotne czy jak dalej rodzinne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście, że tak; z tym zgodzę się w 100%.

    Papierosy - rozumiem osoby niepalące ale niech one też uszanują takie osoby jak ja. Nie chodzę z papierosem na przystanku, zawsze się pytam w gronie czy mogę zapalić i czy komuś nie będzie to przeszkadzało. Nie śmiecę, bo nawet jak nie mam "peciuszki" to kiepa schowam w chusteczkę i wyrzucę do kosza. Jeżeli już próbuje się ograniczyć palenie ustawowo, to wydaje mi się że należy się coś w zamian. A nie tylko, na zasadzie "bo to złe". Nie na tym to polega.

    Alkohol - w lato pije na ulicy np. siedzą w knajpie czy w parku. We wszystkim trzeba mieć umiar i ja to doskonale rozumiem. Ale jak słyszę, że sąsiad/sąsiadka doniosła na policję na rodziców z małym dzieckiem, że spożywają alkohol we własnym domu i robi się z tego aferę to czasem się zastanawiam, czy posiadając dzieci w ogóle dorosłym nie można pić. Nie mówię o skrajnych przypadkach rodzin patologicznych z tym problemem.

    Sex - jedni są wierzący, drudzy wyznają inną religię a jeszcze innych ten temat nie dotyczy; jedni zaliczają jak leci, drudzy szukają tej jedynej połówki. Jest tyle teorii i tyle spojrzeń na ten temat, że to się w głowie nie mieści. Ale jak koleżanka opowiada mi, że została zwymyślana przez osoby starsze w autobusie (będąc w ciąży i szczęśliwym związku partnerskim) od dziwek - to czasem się zastanawiam, dokąd z takimi poglądami i nastawieniem zmierzamy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak jak wcześniej pisałem do wszystkiego potrzebne jest "wyczucie". Cóż popadanie w skrajności na pewno nie jest dobre.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jasne, że nie jest dobre. Mój tata zawsze mówi, że wszystko jest dla ludzi w rozsądnych granicach - ja również wychodzę z tego założenia.
    Choć takim używkom jak narkotyki czy dopalacze mówię stanowcze nie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Używki, alkohol, papierosy = NIET.
    Gdyby moja dziewczyna/żona paliła to jedyne o co bym się martwił to jej zdrowie.

    Co do seksu to muszę uskutecznić inaczej zostanę 26 letnią dziewicą (fuck), kurde ale boje się zmarnować "pierwszy raz" na coś przelotnego. Jednak sobie poczekam szukam w końcu czegoś więcej niż przyjemności fizyczne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Seks to też przyjemność cielesna - jakby na to nie patrzeć. Jedni traktują te kwestie dość "łatwo", inni decydują się poczekać na odpowiedniego partnera.

    Spokojnie, to już nie ten wiek (16-20 lat), kiedy na imprezach koledzy/koleżanki pytali się czy już po czy przed :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Co prawda to prawda każdy szuka czegoś innego.

    OdpowiedzUsuń
  10. Osobiście jestem zwolennikiem ustawy z zakazem palenia. Nie mówię, że jest bez wad i zgadzam się, że coś się palaczom też w zamian należy. Ale do takiego "ideału" jak japoński, to trudno nam aspirować. Nadal pozostajemy daleko w tyle.

    Ale dlaczego popieram zakaz? To jest bardzo proste. Mieszkam w Krakowie, mam astmę. Praktycznie przez 3 lata nie mogłem bywać w rynku na 90% imprez, i to bez różnicy czy chciałbym wyskoczyć ze znajomymi na piwo, potańczyć, czy nawet, co myślę jest już kuriozalne - napić się kawy/herbaty. Tak, do momentu wprowadzenia zakazu w Krakowskim rynku ze świecą szukać niezadymionego lokalu, nie mówiąc już o "lokalu dla niepalących". Powiem więcej, Tych drugich nie było chyba wcale. I tutaj pojawia się podstawowy problem. Jestem takim samym człowiekiem i obywatelem jak każdy przeciętny palacz, który jest oburzony ustawą. Tylko że ja nie miałem prawa być oburzony tym, że ludzie odpalali peta dymiąc mi w twarz, mimo że wyraźnie mówiłem im że nie mogę przez to oddychać, czy mogliby się wstrzymać, albo przynajmniej nie kopcić we mnie.
    Nikogo nie interesuje los gościa/panny z astmą, dla których wizyta w takim zakopconym do granic możliwości lokalu może skończyć się śmiercią, albo pobytem w szpitalu.
    Lokal bez dymu traci klimat? Bez przesady, moim zdaniem ma zupełni inny urok, gdy będąc na randce czuję zapach perfum kobiety z którą przyszedłem na kawę do "baru/kawiarni" zamiast wszechobecnego smrodu papierosów. Już nie mówiąc o wypadach z kumplami. Wielokrotnie zapraszany na rynek mogłem kiwnąć głową - wiedziałem że i tak nie mogę, bo widok jak jesteś wynoszony przez dwóch-trzech spanikowanych kumpli na oczach reszty znajomych - jest dla nich szokiem.
    Zatem mały apel palacze - spróbujcie stanąć po drugiej stronie. Bo to nie jest tak, że to jest wymierzone w wybitnie w Was. To jest, a przynajmniej z założenia miała być ustawa, która umożliwiłaby ludziom takim jak ja wyjście z domu ze znajomymi.
    Wiem, że może trudno wam to zrozumieć i docenić, bo dla Was to jednostkowa sytuacja, ale takich osób jest więcej, nie mówiąc o tych co po prostu dymu tytoniowego nie lubią, albo ich organizm go nie toleruje. Doceńcie fakt, że teraz może się okazać że kilka osób, które nigdy nie bywały z Wami na mieście, teraz ochoczo się z Wami spotka :)
    Myślcie pozytywnie - wyjście nawet przed lokal na cudzysłowiowego dymka to okazja do "nowych" znajomosci, inna rzecz - przewietrzenia głowy tych bardziej zawianych alkoholem.

    OdpowiedzUsuń