Hanami. Sakura. Kawa w ręku (i papieros - tylko w wersji dla palących)... ahh co to by była za piękna wizja spędzenia wolnego czasu w Japonii. Jeżeli chodzi o tego typu święta to wydaje mi się, że Japończycy dostają wtedy marketingowego hopla. Nikt inny jak oni lubują się w oglądaniu kwitnących wisienek różnych odmian i są gotowi pojechać na drugi koniec wysp aby zobaczyć te drzewka. A widok podobno jest naprawdę imponujący jak zapewniali mnie rodzice, którzy w zeszłym roku mieli okazję być w porze kwitnienia w Kyoto. Podczas spaceru filozofa a jest to trasa niezwykle popularna wśród turystów jak i Japończyków, gdy tylko zawiał lekki wietrzyk powodujący podryw różowych płatków to achom i ochom nie było końca. A wyglądało to mniej więcej tak:
Reszta zdjęć z pobytu w Kyoto rodziców jest do zobaczenia tutaj.
No ale do czego zmierzam. Pewnie każdy kojarzy Starbucks'a. Ja osobiście lubię te knajpki, gdzie odrobiną dobrej kofeiny mogę podładować akumulatory. Przeważnie, gdy spotykam się z A. umawiamy się właśnie w S koło kina Muranów. No ale Polski a Japoński Starbucks to niebo a ziemia. Nie tylko pod względem szerokiego asortymentu, sezonowych i czasami naprawdę dziwnych trunków (niezapomniana galaretka kawowa ze słodką fasolką + bita śmietana i papaya... tego nie dało się wypić) ale przede wszystkim gadżetów! I właśnie ten post będzie dotyczył takiego połączenia: sakura + Starbucks.
Na stronie internetowej tej sieci a także w punktach sprzedaży, 15 lutego ruszyła sprzedaż limitowanej edycji Sakury 2013. Nie wiem co mnie podkusiło aby zajrzeć na stronę ale wiem jedno, kilkoma produktami bym naprawdę nie pogardziła :D
No i oczywiście, wspominane wcześniej sezonowe piciu. W tej edycji wygląda tak: