Uwielbiam koty, praktycznie wszelkiej maści - te duże i małe, jednym słowem wszystkie. Sama kiedyś miałam kotkę, rasy perskiej, była cała czarna z bursztynowymi ślipiami - miała na imię Iryda. W kwietniu tego roku minie prawie 8 lat jak już jej nie ma przy mnie. Tęsknię za nią bardzo ale niestety takie jest życie - niebezpiecznie jest wierzyć, że coś może trwać wiecznie. No, chyba że jest się wampirem ^^
Całkiem przypadkowo w sieci natrafiłam na prace serbskiego artysty Endre Penovac'a. Swoje dzieła tworzy za pomocą tuszu i akwareli, które następnie rozcięcza dużą ilością wody. Podobno technika ta jest bardzo ciężka do opanowania, bo nigdy się nie wie jaki efekt się uzyska. Jednak końcowy efekt rozmytej postaci zwierzęcia, w tym przypadku kota jest wręcz powalający.
Osobiście nie miałabym nic przeciwko temu, aby stać się posiadaczem chociaż jednego takiego rysunku. Kilka z nich, z racji tego, że Iryda też miała czarne umaszczenie bardzo mi ją przypomina. Zresztą, zobaczcie sami i oceńcie.
Strona internetowa artysty tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz