Spałam z 3 godziny. Jestem bardzo umordowana ale cel uświęca środki. Wypalonych papierosów nawet nie liczę ale wydaje mi się, że przez ten tydzień poszło z dymem około 11 paczek. Rekord! Podobnie jest z ilością wypitej kofeiny w najróżniejszych postaciach - kawa, RedBull, etc. Tego już nawet nie ogarniam.
Dzisiaj mam obronę. I naprawdę nie wiem jak to będzie. Raz już przeżyłam coś podobnego, dwa lata temu gdy broniłam licencjata również z przedmiotu prawa międzynarodowego publicznego. Tym razem, komisja egzaminacyjna również będzie mnie maglować z tej materii plus z prawa Unii Europejskiej. Ratunku...
Niestety moje wypociny z napisanej pracy prawdopodobnie nie będą przedmiotem odpytania ale są istotne z punku wyliczenia oceny końcowej. Szkoda, bo temat który wybrałam jest (tak mi się wydaje) bardzo fajny i ciekawy. Co prawda początkowo wybrałam inny ale promotor go nie zaakceptował, stwierdzając, że to dobry temat ale na obronę doktorską.
Jeżeli uda mi się obronić to na wszystkich świętych, wypiję japońskie piffko Suntory, które jeszcze mam w lodówce - to na "dzień dobry" a potem... Nie wiem co ale coś wymyślę. Może się wreszcie wyśpię, gdyż od kwietnia nie mam praktycznie na nic innego czasu niż zakuwanie na sesję, pisanie pracy i obronę. Chciałabym się wyspać i gdzieś wyjść, że o odpaleniu Guild Warsów nie wspomnę. Życia!
O godzinie 12:45 uzyskałam tytuł magistra. Czuję się zmęczona ale gdzieś w głębi bardzo szczęśliwa. Jeszcze do końca do mnie to nie dotarło, zapewne z powodu stresu. Kilka dni i dojdę do siebie ^^
----- edit -----
O godzinie 12:45 uzyskałam tytuł magistra. Czuję się zmęczona ale gdzieś w głębi bardzo szczęśliwa. Jeszcze do końca do mnie to nie dotarło, zapewne z powodu stresu. Kilka dni i dojdę do siebie ^^
GRATULACJE Pani magister!
OdpowiedzUsuńDziękować, dziękować ;)
OdpowiedzUsuń