poniedziałek, 9 maja 2011

Kuragehime Vol. 1 DVD Limited Edition.


Zauważyłam, że moje ukierunkowanie kolekcjonerskie ostatnio skupia się wokół filmów anime wydawanych na DVD a szczególnie limitowanych edycji. W sumie w Polsce można już z powodzeniem nabyć anime na tym nośniku ale szczerze mówiąc są one tak "gołe", że się mi to zupełnie nie "opłaca". Dlatego też zarówno za pośrednictwem AmiAmi jak i CdJapan robię małe zakupy. Kiedyś praktycznie ograniczałam się do ściągania bądź oglądania on-line anime. Teraz, no cóż, nie mogę oprzeć się pokusie. Ktoś może nazwać to totalnym wywalaniem pieniędzy w błoto, bo przeważnie oryginalne anime na DVD nie są zaopatrzone w napisy po angielsku. Nie robi mi to różnicy, ba może nawet więcej się nauczę :)

Pod koniec zeszłego roku na MangaFox natrafiłam na pierwszy rozdział mangi pt. "Kuragehime". Potem padłam. W sensie takim, jak można narysować coś tak, tak, tak niedorzecznie fajnego! Manga ta wywołała u mnie paniczny atak śmiechu, no w sumie nie dużo potrzeba aby mnie rozweselić ale to było niczym piorun z nieba. Potem śledziłam na bieżąco pojawiające się nowe rozdziały i "wpadłam". Tytuł jest dla mnie boski, historia, bohaterowie, dialogi, kreska i komentarze autorki Pani Akiko Higashimury. Wpadłam po uszy jeszcze bardziej, gdy okazało się, że manga ukaże się jako anime. Co prawda 11 odcinkowe ale nie ważne. Liczę po cichu na więcej gdyż manga ciągle się ukazuje.

Może teraz coś o samej historii ale nie wszystko napiszę co by narobić "smaka". Wyobraźmy sobie budynek, całkiem spory, utrzymany w tradycyjnym stylu japońskim z małymi modyfikacjami. Nazwijmy go Amamizukan. Ok, jest. Teraz lokatorzy a właściwie (i to jest kluczowe) jego lokatorki, młode, ambitne, z zamiłowaniami, fobiami, zapuszczone otaku girls! Są, no to fantastycznie. Jedna kocha się w podstarzałych facetach, druga ma bzika na punkcie kolejek, trzecia to mistrz kung-fu bez kung-fu ale wymieni wszystkich chińskich generałów, czwarta to hikikomori mangaka yaoi shounen-ai. A nasza główna bohaterka Tsukimi rysuje, maluje, dzierga, szyje swoje ulubione stworzonka ... meduzy. Nadążamy prawda? Pośród tej społeczności obowiązuje kilka zasad:
- faceci nie mają prawa przekroczyć progu budynku (nawet geje, jeden już próbował);
- nie nazywamy lokatorek otaku;
- nie pytamy się czy są dziewicami;
- nie pytamy się dlaczego nie wychodzą z Amamizukan'u;
- nie wolno Nam (drogie Panie) wyglądać ehhh... normalnie, make-up, ciuchy, szpilki, etc., gdyż wtedy nie ma możliwości porozumienia się z dziewczynami, gdyż najnormalniej w świecie zamieniają się w głaz;
- etc.
No to mamy już podstawowy obraz sytuacji. Tsukimi często nocami wędruje do pobliskiego sklepu zoologicznego, gdzie może przyklejona do szyby obserwować swoje ukochane stworzonko Kurarę. Niestety Kurara ma pecha, gdyż jej życiu zagraża niebezpieczeństwo! Nasza bohaterka otaku rusza na ratunek ale za sprawą sprzedawcy robi imponującego fikołka i ląduje (głazem) na chodniku. Wtem pojawia się ona. Śliczna, szczupła, wysoka dziewczyna i sprawa Kurary zostaje rozwiązana. Tsukimi staje się jej właścicielką. Wybawczyni jednak zasypia w pokoju pełnym obrazków meduz w Amamizukanie. Niestety bądź stety wybawczyni nazajutrz okazuje się być facetem ciachem.

Reszty nie zdradzę, napiszę tylko, że kolejne postacie są coraz bardziej porypane np. taki kierowca, który gdyby mógł to by spał ze swoimi ulubionymi samochodami BMW, Premier rządu Japonii który jest jak cawaii panienka i tak też się zachowuje (niczym Morinaga z Honey and Clover), starszy brat Wybawicielki który jest prawiczkiem i ma problemy seksualne albo raczej sex traumę, no i sama Wybawicielka/Wybawiciel co lubi sukienki ale jego orientacja akurat jest ok.

A teraz meritum posta. Zakupiłam sobie pierwszą płytkę z odcinkami Kuragehime. Nie mogłam się powstrzymać. A wszystko przez tą meduzę która jeszcze gada! Love it :)

Kuragehime Vol. 1 DVD Limited Edition

Kuragehime Vol. 1 DVD Limited Edition

Kuragehime Vol. 1 DVD Limited Edition

Kuragehime Vol. 1 DVD Limited Edition

Kuragehime Vol. 1 DVD Limited Edition

Kuragehime Vol. 1 DVD Limited Edition



2 komentarze:

  1. Przbudzanie demona kolekcjonerstwa trwa? tylko uważaj bo może wymknąć sie z pod kontroli

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie ostatnimi czasy, mam tak samo jak Ty, też wolę zainwestować kasę w coś orginalnego niż tylko ściągać z neta. Nawet łapię się na tym, że co raz rzadziej oglądam w taki sposób animce (co nie znaczy, że nie oglądam). Jakoś ostatnimi czasy wolę odpalić sobie DVD'i czy Blu-ray'a i w taki sposób sobie pooglądać.
    A sam brak napisów angielskich jakoś też mi nie przeszkadza, bo można się trochę dzięki temu pod uczyć (choć dość dużych możliwości do nauki japońskiego w swoim mieście nie mam, i trzeba samemu się starać, ale na DS'a są za to świetne programy do takiej nauki^^).
    Co do samych polskich wydań, to w sumie myślę podobnie jak Ty. Choć brak jakiś tam artbooków i tym podobnych mi jakoś nie przeszkadza. Bardziej doskwiera mi brak dodatków na płytach, i pchanie na płytach na siłę po 5-6 odcinków. W czym bryluje Anime-Gate, które tym samym osłabia dość widocznie jakość swoich wydań. Podobnie jak swego czasu zrobiło to JPF, które za te wydania w stosunku do ich jakości każe nam płacić więcej...
    No cóż, ale czego można się spodziewać, jeśli 90% naszego rynku video, to filmy wydane marnie, a kosztujące nie raz drożej niż na zachodzie. Nie mówię wcale, że polskich wydań nie kupuje, ale bardziej chyba już z lokalnego patryiotyzmu lub z myślą o rodzicach...
    Ostatnio zamiast kupić sobie jakiegoś animca, to rzuciłem się na amerykańskie wydanie Catherine Deluxe Edition, szczególnie że nie wiadomo czy gra doczeka się europejskiego wydania, a tym bardziej jakieś limitki (którą w sumie też bym kupił, o ile różniła by się od tej amerykańskiej). Teraz pozostaje mi tylko poczekać do końca lipca, aż ściągną ze mnie te 80 dolarów kanadyjskich plus koszta wysyłki. No i w sierpniu będę mógł się zapoznać z kolejnym dziełem Atlusa...

    OdpowiedzUsuń