Mam słabość do książek chyba jak wszyscy których znam. Czytane w autobusie, tuż przed snem czy w słoneczny dzień na kocyku. Dlatego też staram się co roku odwiedzać targi książki, nie tylko ze względu na rabaty na nich oferowane ale dlatego, że je lubię. Co prawda Międzynarodowych Targów nie ma już od 2 lat za sprawą właśnie tych warszawskich ale na niektóre rzeczy i sprawy nie ma się wpływu.
Sumarycznie jednak jestem trochę zawiedziona, spodziewałam się większego asortymentu i większej grupy wystawców. Ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Zakupy zrobione, Wiśniewski już przeczytany i nie pozostaje nic innego jak czekać na kolejne imprezy książkowe. Sumarycznie, dobrze że z P. pojechaliśmy tam wcześniej. Uniknęło się deptania po piętach "ludziów", klimatyzacja w Patyku ciągle słaba więc szybko się robi gorąco. Potem już tylko na chwilę skoczyło się na kawę i ciacho a potem huśtawka plus zimne pifffko :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz