Przed wczoraj na meila dostałam informację z iSource, że 28.08.br (znaczy dzisiaj) w sklepach firmowych Apple ma się pojawić nowiusieńkie oprogramowanie Mac OS X Snow Leopard. Jako, że bardzo mi się spodobała kicia na plakatach postanowiłam pojechać do Arkadii. Oczywiście się spóźniłam, gdyż prezentacja była zapowiedziana na godzinę 18:30 natomiast ja zawitałam do iSpotu o 18:50 :)
No ale mniejsza o większość, nie zmuszę ZTM-u aby jeździli zgodnie z rozkładem. W sklepie tłok także byłam pewna iż dobrze trafiłam. Na ladach soczki i ciasteczka oraz gigantyczna kolejka do kasy. W sklepie były tylko 3 osoby z obsługi więc nawet nikogo aby się zapytać, czy mój iMac spełnia wymagania techniczne do nowego OS-u. Naprawdę byłam gotowa kupić podstawową wersję aby sprawdzić jak będzie się zachowywać, w sumie koszt 200 zł to nie jest jeszcze jakiś straszny wydatek. Niestety, po 25 minutach spędzonych w kolejce jak na porządnego polaka w czasach PRL-u dowiedziałam się, że towaru na składzie brak... no chyba (jak zostałam poinformowana), że mam zamówienia. Zamówienia oczywiście nie miałam :P
Swoją drogą to ciekawe, aby sklep (który do tanich nie należy) w dniu premiery nie miał wystarczającej ilości towaru - to jest możliwe tylko u Nas.
Jednak najbardziej rozbawił mnie pewien Pan z dzieckiem w wózku (dzieciaczek był słodki, spodobał mu się mój Google G1), który również gdy dowiedział się o braku towaru powiedział do sprzedawcy: "Jesteście beznadziejni!"