Dawno mnie mój blog nie widział. A tym bardziej osoby, które od czasu do czasu wpadają na stronę pewnie "zauważyły" nieobecność :) Wynikała ona z natłoku zajęć, pracy, własnych problemów, etc. Teraz pewnie też długo mnie nie będzie, choć ta nieobecność jest związana z tematem sesji.
Grudzień minął bardzo szybko, a to mikołajki, święta i jedno spotkanie ze znajomymi, które warte jest upamiętnienia. Nie mówię tutaj o sylwku, bo to historia na osobne wspominki. Warszawski klub The Fresh; squad: Miś, Honda, Charlie, Sancho i jego brat oraz kilka osób od Misia, których ... nie pamiętam :P
Umówiliśmy się na 29 grudnia, klubik okazał się bardzo duży i gdy z Charlie dotarłyśmy na miejsce, umierałyśmy z zimna (nie wspomnę ile czasu czekałam na nią na przystanku - przez grzeczność). Suma summarum, dotarłyśmy, weszłyśmy za free na hasełko, ponad godzinę czekałyśmy na resztę grupki a gdy ta się pojawiła, zabawa zaczęła się rozkręcać. Miś był dziany albo dostał wypłatę, w każdym bądź razie byłyśmy raczone darmowym piffkiem :) (dzięki słonko). W trakcie imprezy pojawiały się coraz to nowe epizody, a to jacyś panowie startowali do Charlie (kochanie, gdybyś widziała, jaką minę rozbiłaś w akcie desperacji). Ja oczywiście nikogo nie prowokowałam tylko grzecznie i skutecznie olewałam. A to jakieś domniemania zainteresowania w stosunku do mojej osoby. Rewia mody męskiej i temu podobne.
Ogólnie wypad nam się udał, a z serii zdjęć klubowych nawet z Charlie trafiłyśmy na stronę :)
Minę masz przednią :P
OdpowiedzUsuńEj XD
OdpowiedzUsuńNormalną proszę kolegi, całkiem normalną ><"
Zupełnie jakbyś nie była zachwycona faktem, że Ci się robi zdjęcie.
OdpowiedzUsuńWiesz co ogólnie to byłam aż na 5 czy 6 zdjęciach, więc cieszę się że tylko jedno umieścili na stronie :)
OdpowiedzUsuń