Zaczęło się niewinnie od kilku telefonów znajomych a skończyło na opróżnieniu 3 butelek alkoholu o 1 w nocy. 25 urodziny minęły bardzo spokojnie - nie organizowałam szalonej imprezy, wręcz przeciwnie, kto chciał ten wpadł. Była Marta z butelką różowego Carlo i Charli z trunkiem De Casta Rosado z Barcelony, ja osobiście dysponowałam Sheridanem. Był mały torcik, zagryzka, muzyka i niesamowite emocje podczas oglądania biegu na 30 km Justyny (mamy złoto!). Jak zwykle oryginalnie zostały poruszone ciekawe tematy rozmów od sytuacji w Iraku i Iranie poprzez Koran a skończywszy na religii Wicca. Jako, że Marta i (już) ja mamy po 25 lat a Charlie dopiero za niespełna tydzień, następna impreza urodzinowa będzie wiadomo przez kogo organizowana.
Prezenty oczywiście zgarnęłam a do naj ciekawszych zaliczają się między innymi:
- zestaw do zielonej herbaty (czajniczek plus czarki),
- 25 letni Chivas Regal z limitowanej numerowanej edycji.
Mam oczekiwać na jeszcze jeden prezent, bynajmniej tata tak powiedział. Podobna Poczta Polska nawaliła co jest bardzo prawdopodobne :)
Dzisiaj spotkanie z Martą, Pawłem i... Pawłem W.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz